Piotr Pustelnik: musiałem sobie wyrąbywać ścieżkę w góry. W sobie i w środowisku

Data publikacji: 03.11.2020 10:20
Ostatnia aktualizacja: 03.11.2020 14:22
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Piotr Pustelnik
Piotr Pustelnik, Autor - PAP/Bartłomiej Zborowski
Jako trzeci z Polaków - po Jerzym Kukuczce i Krzysztofie Wielickim - zdobył Koronę Himalajów i Karakorum, czyli 14 szczytów powyżej 8 tys. m. Zajęło mu to 20 lat, bo - jak sam mówi - starał się "nie stracić przy tym zdrowia ani życia". Ostatni z ośmiotysięczników, Annapurnę, atakował pięć razy. Ostatecznie udało mu się stanąć na jej szczycie w 2010 roku.

Piotr Pustelnik - z wykształcenia chemik, wybitny himalaista, obecny prezes Polskiego Związku Alpinizmu, laureat Nagrody "Fair Play" za całokształt kariery sportowej (m.in. za rezygnację z wejścia na szczyt, by ratować życie innego alpinisty). Jak z chorowitego dziecka z wadą serca stał się wysokogórskim wspinaczem? Co zawdzięcza górom? Jaką cenę zapłacił za swoje sportowe sukcesy?

POSŁUCHAJ

39:28

Piotr Pustelnik bohaterem audycji "Po drugiej stronie lustra" (Po drugiej stronie lustra/Jedynka)

 

"To było dla mnie pasowanie na rycerza"

Jak przyznał w Programie 1, urodził się w siódmym miesiącu ciąży, miał problemy z sercem, "życie go zdrowotnie nie rozpieszczało". Wskazał, że zainteresowanie górami wzięło się po części z lektur, które czytał, gdy znajdował się w szpitalu. - Książki dawały mi odskok w krainę fantazji - ocenił. - Ale to tylko część historii, która doprowadziła do tego, że zostałem alpinistą. Ja chyba po prostu kocham góry - dodał.

Pierwszy kurs wspinaczkowy Piotr Pustelnik oblał. - Złożył się na to w 50 proc. brak wielkiego talentu, raczej byłem rzemieślnikiem, drugie 50 proc. to był spisek mojej mamy, która zawarła przymierze z moim instruktorem, by mnie oblał. No i mnie oblał. To wzbudziło we mnie wściekłość, upór straszliwy. Stwierdziłem, że skoro nie mogę się nauczyć wspinania oficjalnie, na kursie, to poproszę kolegów, by mnie nauczyli. I mnie nauczyli - wyjaśnił.

W 1990 roku Pustelnik stanął pod swoim pierwszym ośmiotysięcznikiem. Miał wówczas 39 lat. - To było dla mnie pasowanie na rycerza. Zwieńczenie pewnej drogi, którą przeszedłem - stwierdził. 

Po raz pierwszy wówczas gość radiowej Jedynki współpracował z Wandą Rutkiewicz. - Podświadomie uznałem, że prymat Wandy na tej wyprawie, jej doświadczenie, jej rutyny wyprawowe są dla mnie na tyle ważne, że ja będę to chłonął jak gąbka, bo to najlepsza szkoła prowadzenia wyprawy, jaką sobie można wyobrazić - powiedział. Jak zapamiętał Rutkowską?

To dziwna i nostalgiczna historia

Piotr Pustelnik ma za sobą ponad 20 lat wspinaczki w najwyższych górach świata. Każdy zdobyty szczyt niesie w sobie osobną historię. Jedne szczyty udało się pokonać niespodziewanie łatwo, a inne długo się opierały. Annapurna dała gościowi radiowej Jedynki kosza aż cztery razy. - To jest dla mnie historia dosyć dziwna, trochę nostalgiczna i smutna - przyznał.

- W trakcie bojów o Annapurnę stworzył się zespół wspinaczkowy marzeń. Każdy alpinista marzy przez całe życie, by mieć taki zespół. Nasz "dream team" trwał dwa i pół roku, zrobił wielkie rzeczy a potem się rozpadł. Ja przyczyniłem się do tego rozpadu. Nie chciałem przeszkadzać kolegom w ich wielkiej karierze, którą bym im wyhamowywał - wytłumaczył. - W trakcie moich bojów o Annapurnę straciłem mojego wspaniałego przyjaciela - dodał.

Pustelnik powiedział, że dziwna historia boju o Annapurnę skończyła się dobrze, ale było w jej trakcie dużo zakrętów, które kosztowały go wiele zdrowia.

"Musiałem sobie wyrąbywać ścieżkę w góry"

Rozmówca Katarzyny Kobyleckiej otwarcie mówi o swoich lękach i słabościach. - To jest chyba pochodna tego, co ja o sobie myślę. Góry to jest też kawałek normalnego życia. Dlaczego więc miałbym mieć o sobie inne zdanie w górach a inne na nizinach? Ja mam do siebie bardzo krytyczny stosunek. Zawsze uważałam, że jestem zbudowany z lęków i niepewności. Nigdy też nie byłem fizycznym herosem - zauważył.

Piotr Pustelnik podkreślił, że "musiał sobie wyrąbywać ścieżkę w góry, w sobie i w środowisku". - Szedłem w góry powoli, systematycznie. Strasznie starałem się nie zrobić błędu. Swoje szanse cały czas liczyłem na niższe niż one były. Dlatego to tak wszystko wyglądało. Wydaje mi się, że summa summarum ta strategia się opłaciła - cały i zdrowy doszedłem do końca tej drogi - powiedział. 

W 2006 roku, podczas ataku na Annapurnę gość Jedynki - wraz z Piotrem Morawskim - zrezygnował ze zdobycia szczytu, by pomóc tybetańskiemu alpiniście. Pustelnik zwrócił uwagę, że ta wyprawa była udana - w końcu wszyscy wrócili z niej cali - zdrowi - mimo iż nie zakończyła się sukcesem. Zaznaczył, że nie mogli po prostu postąpić inaczej. - W górach, jak i w życiu, trzeba być człowiekiem przyzwoitym - ocenił.

"Prawdziwy alpinizm na Mount Evereście skończył się już dawno temu. Dziś to eksperyment ekonomiczny". Zapraszamy do wysłuchania całej audycji, w której rozmawialiśmy o "kolejkach na Mount Everest".

Tytuł audycji: Po drugiej stronie lustra

Gość: Piotr Pustelnik

Data emisji: 2.11.2020

Godzina emisji: 23.10

kk

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.