Susana Baca dorastała w nadmorskim miasteczku rybackim Chorrillo, dziś stanowiącym część Limy, stolicy Peru. Jej dom był pełen muzyki i tańca. Ojciec grał na gitarze, a mała Susana, zanim jeszcze porządnie nauczyła się chodzić, już rozpoznawała zmiany tanecznych rytmów. Po niedzielnej mszy, w domu Baci zbierały się kobiety z wioski, by gotować obiad, ona przyglądała im się, siedząc w kuchni. Ale, gdy tylko w okolicy pojawiali się mężczyźni z gitarami i wybrzmiewały pierwsze akordy, wybiegała z kuchni jak wystrzelona z procy tam, gdzie grała muzyka. „Bo muzyka mnie wołała. Porzucałam nawet zabawę z innymi dziećmi. Żyjąc muzyką byłam szczęśliwa” – zdradza Susana Baca.
- Moja matka przyglądała się temu ze strachem, obserwując jak jej córka staje się też córką muzyki. – przyznaje artystka – Z jednej strony dawało jej to radość, z drugiej, martwiło ją. Moja mama znała niezwykłych artystów, ale widziała też, że wszyscy żyją w biedzie, że pracują gdziekolwiek, byle tylko móc tworzyć sztukę, a gdy nie znajdują zajęcia, nie mają co jeść. Dlatego przekonała mnie, żebym poszła na studia. Jestem jej za to dogłębnie wdzięczna, bo to właśnie uniwersytet otworzył mi umysł na świat! Bez studiów nie byłabym tym, kim jestem dzisiaj. A moje dzieciństwo było szkołą muzyki.
Ostatnia płyta Susany Baci Palabras Urgentes czyli „pilne słowa” to swoisty dekalog artystki, który stworzyła na 50-lecie swojej kariery. To zbiór dziesięciu piosenek poświęconych zarówno kulturowym korzeniom Peru, jak i trudnej współczesności tego południowoamerykańskiego kraju. Album zawiera m.in. zawołanie do pracy u podstaw: rozwoju wiedzy i promowania równości, niezależnie od pochodzenia. W piosence Sorongo możemy usłyszeć o tym, jak ważna jest wiedza o i akceptacja korzeni otaczających nas ludzi. Audycję rozpoczął utwór Negra del alma. Jego słowa oddają ból i trudne emocje związane z życiem w niewoli. Konsekwencje niewolnictwa są nadal obecne w peruwiańskim społeczeństwie…
- Potrzebujemy rozliczyć się z tym, co się wydarzyło – zauważa Susana Baca – głośno mówić o tym, czym było niewolnictwo i podbój konkwistadorów niszczących lokalną kulturę tych, których później pomijano w historii Peru. Segregacja i spychanie ludzi w kąt sprawiło, że nie znamy swojej własnej historii. Rdzenni mieszkańcy nie pamiętają o tym, że ich przodkowie należeli do imperium Inków. Konkwistadorzy rozbili to społeczeństwo, a teraz jego potomkowie nawet nie pamiętają, jak ważni kiedyś byli. To samo dzieje się wśród potomków niewolników z Afryki, którzy przybyli do Peru w nieludzkich warunkach.
Baca zwraca uwagę na mechanizm wyparcia wśród starszych czarnoskórych Peruwiańczyków. Pytani o doświadczenia związane z niewolnictwem, mówili, że niczego nie pamiętają. „Nigdy nie byliśmy niewolnikami, ani my, ani nasi przodkowie” – twierdzili. Ta negacja własnej przeszłości jest zapewne mechanizmem obronnym. Jak uważa Susana Baca, choć przeszłość jest bolesna, należy dbać o świadomość, co tak naprawdę wydarzyło się w historii.
Wspomniani afro-peruwiańczycy zamieszkujący kraj Susany Baci to nieróżnorodna grupa Metysów, którzy znaleźli się w Peru
- Niewolnicy afrykańscy w Ameryce Południowej na początku wykonywali rozkazy konkwistadorów. Znęcali się nad rdzennymi mieszkańcami Peru, więc relacje między nimi były wrogie – tłumaczy Baca – Dopiero później udało się osiągnąć porozumienie. Ludzie zrozumieli, że byli ofiarami podboju. Jako ofiary musieli zjednoczyć się, by pozbyć się najeźdźcy.
W czasach niewolniczych, w Andach panował kryzys ekologiczny, brakowało żywności, a rdzenni mieszkańcy peruwiańskich gór zmuszeni byli kierować się na wybrzeże. Pracowali przy zbiorach bawełny i trzciny cukrowej, niemal w niewolniczych warunkach. Sytuacja ekonomiczna najbiedniejszych była katastrofalna. W tych nieludzkich warunkach czarnoskórzy i rdzenni mieszkańcy Peru szukali pocieszenia we… wspólnym muzykowaniu! Dwie kultury splatały się, tworząc metyskie dziedzictwo. Pełne bólu, ale piękne.
Nie tylko czarnoskórzy Peruwiańczycy wypierają się swojej przeszłości. Biali Peruwiańczycy wolą identyfikować się z Europą, nazywają się Europejczykami, podkreślają francuskie pochodzenie swoich nazwisk. Z kolei inaczej wyglądających, mówiących innym dialektem mieszkańców gór spycha się na margines.
- Najbiedniejsze miejsca w Peru to Andy i rejony wiejskie leżące nad morzem – mówi Baca, która przez lata sprawowała urząd ministra kultury Peru. – Ci ludzie nie mają dostępu do dobrych szkół. A służba zdrowia? To imitacje szpitali, a nie miejsce gdzie szukamy pomocy. Pandemia ujawniła korupcję rządzących, tych których sami sobie wybraliśmy. Wzmacnianie kraju to przede wszystkim inwestycja w edukację i zdrowie. Walczymy z korupcją, ale wpędza nas to w nieufność. Bezustannie podejrzewamy, że ktoś nas okrada – zauważa smutno artystka. Dodaje jednak, że dostrzega nadzieję w młodym pokoleniu swojego kraju – Spotykam młodych ludzi, w których widzę korzenie chińskie, afrykańskie, andyjskie. Chcą dzielić się ze światem swoją kulturą chociażby przez muzykę. Widzę ich entuzjazm, gdy rozpoznają w sobie nawzajem to samo pochodzenie. Ich przodkowie przybyli na wybrzeże z powodu głodu. Tu spotkali się z czarnoskórymi Peruwiańczykami, jak również z Chińczykami, którzy przybyli pracować na roli. Podczas wojny wsparli wojsko Chilijskie, co doprowadziło do pogromów mniejszości chińskiej. Ci młodzi ludzie mają to dziedzictwo w genach! Poszukują, są dumni. To zmiana mentalności. Młodość zawsze przynosi zmianę.
Początki kariery Susany Baci były skromne. Dzięki studiom, poza śpiewaniem zaczęła także karierę naukową – stała się etnomuzykologiem, folklorystką. A także drugą w historii Peru afro-peruwiańską minister kultury! Na scenie i poza nią Baca jest krzewicielką kultury Peru i idei równości międzyludzkiej. Jak mówi pieśniarka, nie zmieniłaby niczego w swoim życiu.
- Choć chciałabym umieć grać na jakimś instrumencie – zamyśla się Baca – Zawsze ciągnęło mnie do śpiewu, więc nigdy się nie nauczyłam grać. To jedyne, co zrobiłabym inaczej. Przez te wszystkie lata mogłam zobaczyć mój kraj z każdej strony, brać udział w tradycyjnych zabawach, słuchać pełnych pasji muzyków, obserwować siłę tancerzy – wspomina artystka, która wiele czasu w swoim życiu poświęciła na badanie tradycyjnej kultury swojego kraju. – To pozwoliło mi zakorzenić się we własnej kulturze. Teraz wiem, że to jest moja kultura, że to ją właśnie tańczę i śpiewam, że podróżuję setki kilometrów po to, żeby ją właśnie celebrować!
Tytuł audycji: Muzyczne spotkania
Prowadziła: Hanna Szczęśniak
Data emisji: 2.04.2022
Godzina emisji: 23.05
Susana Baca. O niewolniczych korzeniach folkloru - Jedynka - polskieradio.pl