Dokumentowanie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. "Ważne jest, by pokazać historie zwykłych ludzi"

Data publikacji: 20.02.2024 12:24
Ostatnia aktualizacja: 08.03.2024 08:23
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Budynek w Mariupolu zniszczony po rosyjskim ostrzale
Budynek w Mariupolu zniszczony po rosyjskim ostrzale, Autor - PAP/Abaca

POSŁUCHAJ

Dokumentowanie rosyjskiej inwazji na Ukrainę (Jedynka/Audycja specjalna)

- Bardzo chcielibyśmy, żeby tego filmu nie było i wydarzenia, które w nim pokazujemy, nigdy się nie zdarzyły; by Ukraińcy nie musieli tego przeżywać - mówi Wasylisa Stepanenko, ukraińska dziennikarka oraz członkini trzyosobowej ekipy, która przez pierwsze trzy tygodnie inwazji dokumentowała wydarzenia w Mariupolu i z nagrań stworzyła wspólnie film dokumentalny "20 dni w Mariupolu".
  • - To, co widzieliśmy, było straszniejsze od piekła - mówi Wasylisa Stepanenko, współtwórczyni filmu "20 dni w Mariupolu".
  • Mijają dwa lata od początku pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Jednocześnie minęło 10 lat od wydarzeń na kijowskim Majdanie. 
  • Dziennikarze od dwóch lat dokumentują zbrodnie Rosjan na terenie Ukrainy oraz codzienne życie cywilów na ogarniętych wojną terenach.

Mijają dwa lata, odkąd Rosja bestialsko napadła na Ukrainę. Od 24 lutego 2022 roku rosyjski agresor codziennie bombarduje ukraińskie miasta, zabijając żołnierzy i cywilów. Wydarzenia z frontu i atakowanych obszarów są dokumentowane i pokazywane światu. Robi to między innymi film "20 dni w Mariupolu".

Mstyslav Chernov, Evgeniy Maloletka i Wasylisa Stepanenko pierwsze trzy tygodnie rosyjskiej inwazji spędzili w Mariupolu. Współpracę rozpoczęli miesiąc przed pełnoskalowym atakiem. Chcieli przygotować film o tym, jak czują się Ukraińcy bombardowani wiadomościami o ryzyku agresji. Do Mariupola dotarli na godzinę przed początkiem pełnoskalowej inwazji. - Jesteśmy dziennikarzami i naszym obowiązkiem jest być obok ludzi i pokazywać prawdę. Wojna przyszła do mojego domu, więc nie miałam dokąd uciekać i nie chciałam uciekać, zostawiać tysięcy ludzi w Mariupolu, którzy zostali bardzo szybko otoczeni przez wroga - opowiada Wasylisa Stepanenko.

- Kiedy znaleźliśmy się w szpitalu, na początku przywożono tam rannych w ostrzałach okolic miasta. Później jednak rannych przybywało i byli przywożeni również mieszkańcy samego Mariupola. Miasto stało się celem ostrzału, a my musieliśmy pokazywać ten horror - podkreśla dziennikarka. - Musieliśmy pokazywać, że giną ludzie, dzieci. Zrozumieliśmy, że musimy zostać, żeby dać tym ludziom głos. (...) To, co widzieliśmy, było straszniejsze od piekła. Nigdy w swoim życiu nie byłam tak blisko śmierci.

"20 dni w Mariupolu". Film, który oddaje głos Ukraińcom

Film ukraińskich dziennikarzy otrzymał Pulitzera oraz brytyjską nagrodę filmową BAFTA w kategorii "Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny"; jest kandydatem do tegorocznych Oskarów, z ogromnymi szansami na wygraną. - Bardzo chcielibyśmy, żeby tego filmu nie było - przyznaje Wasylisa Stepanenko. - Kiedy byliśmy w szpitalu, wiele osób mówiło nam, że nikt nas nie słyszy, świat o nas zapomniał. Ludzie czuli się pozostawieni sami sobie. Chciałam krzyczeć, że tak nie jest, i sprawić, by ludzie zrozumieli los mieszkańców Mariupola.

Źródło: YouTube WATCHDOGSIFF

- Te nagrody świadczą o tym, że Ukraińcy nie są zapomniani. Oczywiście zbrodnie przeciwko ludzkości nie zostaną przebaczone i zapomniane. Ale ważne jest też to, by pokazać historie zwykłych ludzi i cywilów. Naszym obowiązkiem jako widzów jest zrozumieć to, co się dzieje w Ukrainie, i zrozumieć, że ta historia cały czas ma miejsce - podkreśla dziennikarka.

Wasylisa Stepanenko i Martyna Podolska Wasylisa Stepanenko i Martyna Podolska

"Dziennikarze muszą to dokumentować"

W tym roku minęło 10 lat od wydarzeń w centrum Kijowa, nazywanych Euromajdanem. Do pacyfikacji demonstrujących ukraińskie władze wysłały siły Berkutu, wyspecjalizowanej jednostki milicji ukraińskiej podległej Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. W sumie w ciągu kilku dni krwawych starć zginęło około stu osób, a ponad 500 zostało rannych. Winni do dziś nie zostali osądzeni.

- Później była okupacja Krymu, a później wojna na wschodzie Ukrainy, która na pełną skalę rozpoczęła się dwa lata temu. Rozmawiałam z wieloma osobami, które uczestniczyły w Majdanie. Teraz, kiedy sięgam do tych nagrań, niektórych z nich już nie ma, zginęli na wojnie - przyznaje Mariana Kril, dziennikarka Polskiego Radia. - To bardzo istotne, żebyśmy my, dziennikarze, to dokumentowali. Może się to nie pojawić od razu, ale ważne, żeby było - podkreśla.

Czytaj także:

Opowieści z oblężonego miasta

Dwa lata od początku inwazji dziennikarze kontynuują dokumentację rosyjskich zbrodni oraz codzienności cywilów na ogarniętych wojną terenach. Jednym z nich jest Taras Shumeyko, obecnie przebywający w Charkowie. Twórca również ukazywał wydarzenia z Mariupola. Wykorzystane w obrazie materiały zostały nagrane głównie na telefonach komórkowych.

- Zbieraliśmy to kilka miesięcy. (...) To film wypełniony bólem i śmiercią tysięcy ludzi. Każda z tych opowieści to świadectwo o strasznych przeżyciach - opowiada ukraiński dziennikarz.


POSŁUCHAJ

45:13

Dokumentowanie rosyjskiej inwazji na Ukrainę (Jedynka/Audycja specjalna)

 

Tytuł audycji: Audycja specjalna

Prowadziła: Martyna Podolska

Goście: Wasylisa Stepanenko (współtwórczyni filmu "20 dni w Mariupolu"), Mariana Kril (dziennikarka Polskiego Radia), Taras Shumeyko (dziennikarz)

Data emisji: 19.02.2023 r.  

Godzina emisji: 21.07

qch/wmkor

Jedyne takie miejsce
Jedyne takie miejsce
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.