- Osiedle "Za Żelazną Bramą" jest bardzo ważne z punktu widzenia historyka sztuki, ale też z punktu widzenia warszawiaka. W pierwszym przypadku jest to próba realizacji przedwojennych założeń francuskiego architekta Le Corbusiera, które w jakiś sposób starano się w krajach socjalistycznych przystosować do bieżących warunków, możliwości i dostępnych materiałów - zauważa dr Wiktor Komorowski.
Pomysł polegał na tym, żeby stworzyć miasto w mieście. - Są to miasta, które nie mają przede wszystkim ulic pomiędzy budynkami, zamiast tego sadzone są parki bądź budowane są budynki użyteczności publicznej. Ma to być taka enklawa w tętniącym mieście i z takich enklaw ma składać się duże założenie urbanistyczne - dodaje.
Rzeczywistość pokazała jednak, że w PRL daleko było do realizacji tych założeń. Należy podkreślić przy tym, że nie była to tzw. wielka płyta, tylko wylewki betonowe uzupełniane cegłami.
W jego pracach odbijało się to, co widział z okien
Ryszard Gieryszewski miał tam swoją pracownię. W jego pracach odbijało się osiedle i to, co widział z okien. - Głównym środkiem wyrazu dla artysty był kwadrat jako okienko czy też M-3 lub M-2, które w tych blokach były. Ten kwadrat ewoluuje przez całe życie artysty. Zaczynają się kwadraty najpierw z sylwetami, które artysta za pomocą aerografu nanosi na płótna, później na deski - opisuje dr Wiktor Komorowski.
- Widział blok po drugiej stronie i to morze niewielkich okienek, które na przemian zapalały się i gasły. Przez długi czas próbował to oddać, tzn. pojawiały się i znikały te postacie, występowały jakieś znaki geometryczne. Co ciekawe, z czasem artysta bardzo ograniczał się w swoich wypowiedziach, żeby przejść do absolutnej geometrii. Postaci zniknęły mniej więcej do połowy bądź końcówki lat 70. - kontynuuje gość Jedynki.
Gieryszewski był outsiderem
Ryszard Gieryszewski, podobnie jak środowisko warszawskie, dość mocno przeżywał stan wojenny, przez co z jego prac zniknęły figury.
- W jego schyłkowej fazie życia pojawiła się abstrakcja geometryczna. Ważne jest to, że przez całe życie była ona tworzona w formie graficznej, czyli grafiki i odbitki, oraz w formie malarskiej na różnych podłożach, tj. na płótnach, deskach czy materiałach całkiem przypadkowych - wyjaśnia dr Wiktor Komorowski.
Gość Jedynki poznał artystę osobiście. - To był prawdziwy outsider. Często mówi się o nim: "malarz ciszy", bo gdzieś na szczycie bloku był zamknięty w swojej dość klaustrofobicznej pracowni (…). Miał bardzo dużo znajomych, ale jako człowiek i artysta był przeciwieństwem showmana. Ciekawostką jest to, że przez całe życie nie sprzedał żadnej pracy, bo uważał, że nie nadają się poziomem, mimo że było całkiem inaczej. Po drugie, nie musiał się z tego utrzymywać, skoro miał prasę drukarską - mówi dr Wiktor Komorowski.
Zobacz także:
Tytuł audycji: Kulturalna Jedynka
Prowadziła: Magda Mikołajczuk
Gość: dr Wiktor Komorowski (historyk sztuki)
Data emisji: 7.03.2024
Godzina emisji: 23.45
DS/wmkor