Janusz Zaorski w młodości trenował m.in. koszykówkę. Razem z drużyną wziął udział w wielu zawodach. Musiał zrezygnować z uprawiania sportów zespołowych z uwagi na problemy ze wzrokiem. "Miałem poczucie, że jestem ograniczony, że mnie ukarano, nagle coś mi odebrano" - wspomina.
Sport odszedł na drugi plan, a Zaorski rozpoczął studia na Wydziale Reżyserii Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej w Łodzi. Zdjęcia do jednego z pierwszych filmów reżysera -produkcji "Awans" z Marianem Opanią w roli głównej - były kręcone m.in. w Kazimierzu Dolnym.
Był rok 1974, w RFN odbywały się mistrzostwa świata w piłce nożnej. Polska reprezentacja z trenerem Kazimierzem Górskim zajęła trzecie miejsce. Sukces zachęcił ekipę filmową do pewnego żartu. Złożyli oni petycję do władz Kazimierza Dolnego o zmianę nazwy miasta na… Kazimierz Górski.
Kolejne mundiale Zaorski oglądał z bratem Andrzejem oraz przyjaciółmi z kręgu artystyczno-dziennikarskiego. Tomasz Wołek napisał o tych spotkaniach tekst pod nazwą "Mundiale u Zaorków". Co sprawia, że co cztery lata ludzie na całym świecie śledzą z wypiekami na twarzy walkę na boisku najlepszych piłkarzy? Co gra w sercu i duszy prawdziwego kibica?
Zobacz też:
Na reportaż "Serce kibica" autorstwa Antoniego Rokickiego zaprosiliśmy w piątek (21.06) po północy.
kk/mg/kormp