Opracowany przez Grażynę Barszczewską monodram "Kochany, najukochańszy... ", którego premiera odbędzie się w Teatrze Polskim w Warszawie już w najbliższy czwartek (26 września), jest adaptacją wybitnej powieści Wiesława Myśliwskiego "Ostatnie rozdanie". Spektakl powstał we współpracy z autorem, a za reżyserię odpowiada Magda Umer. To opowieść o miłości bezgranicznej, bezwarunkowej, czystej, zmysłowej i nieoczekującej wzajemności. Bohaterka spektaklu - Maria - wprowadza widzów do intymnego świata dojrzałej kobiety, poszukującej prawdy o sobie, o swoich uczuciach i potrzebach.
- To opowieść o pragnieniu miłości. O potrzebie tej jednej jedynej wielkiej miłości, o której powiedziałabym, i myślę, że to nie jest ryzykowne, każdy z nas marzy. Nieważne, czy ma 16 czy 60 lat. Takiej wielkiej miłości, dla której jak mówi Myśliwski, w ogóle warto żyć - podkreśla Grażyna Barszczewska.
"Grać tak, żeby... nie grać"
Gościni Programu 1 Polskiego Radia mówi, że w jej opinii Wiesław Myśliwski jest wspaniałym filozofem i mędrcem. - To jest bardzo mądry człowiek wielkiego formatu, którego mam zaszczyt znać i z którym mam zaszczyt rozmawiać. To jest wielka nagroda od losu, że państwo Myśliwscy otworzyli drzwi swojego domu przede mną. Kiedy jestem w ich towarzystwie, czy w towarzystwie Wiesława, to poczytuję sobie to za wielki dar od losu i jego twórczość, ale także nasze kontakty osobiste, budują mnie jako człowieka i jako aktorkę. Bardzo cenne są też dla mnie jego uwagi - zaznacza aktorka.
- Największą trudność sprawia mi to, żeby zagrać tak, żeby nie grać. Każdy naddatek, każde za dużo byłoby fałszem. Bardzo wspiera mnie Magda Umer, którą poprosiłam o reżyserię i takie wrażliwe mądre oko, które ma nad tym czuwać - mówi Grażyna Barszczewska. - Jeżeli chodzi o "Kochany, najukochańszy", to jest to tekst tak bardzo intymny, że trudno tutaj mówić nawet o graniu. Muszę powstrzymywać się od kreowania. Ja właściwie będę grała ten spektakl tak jak przed kamerą, bardzo intymnie - dodaje.
Zawód wielkich emocji
Rozmówczyni Martyny Podolskiej mówi, że aktorstwo to zawód wielkich emocji. - Bez emocji moje wejście na scenę właściwie byłoby niepotrzebne. Jest to na pewno jakaś psychodrama, oddawanie cząstki siebie publiczności. Jednocześnie jest to takie cudowne sprzężenie zwrotne w teatrze, kiedy wymienia się ta energia publiczności z energią tych, co są po drugiej stronie rampy. Kiedy czuję wstrzymany oddech widowni, kiedy czasem słyszę jakieś osuszanie czy wstrzymywanie łez. To jest największą nagrodą, właśnie ten rodzaj komunikacji tego współbycia. To jest ta przewaga teatru, rodzaj takiego intymnego bycia - mówi Grażyna Barszczewska.
- Oczywiście to kosztuje, bo przecież ja na scenie w teatrze, w sztuce, którą gram, umieram, cierpię, szaleję, kocham się, nienawidzę i tak dalej, więc to wszystko musi przepływać przeze mnie. Nie da się wrócić po przedstawieniu i za chwilę pójść spokojnie spać. To musi się wypalić, muszę ochłonąć. Nie potrafię tak regulować swoich emocji - dodaje.
Premiera monodramu "Kochany, najukochańszy" w Teatrze Polskim w Warszawie w czwartek, 26 września.
Czytaj także:
Tytuł audycji: Spotkanie z...
Prowadziła: Martyna Podolska
Gość: Grażyna Barszczewska
Data emisji: 22.09.2024
Godzina emisji: 23.35
kh/kmp