Deregulacja. Zandberg: działanie premiera może być groźne
Rząd zabiera się za deregulację polskiej gospodarki, przy czym propozycje zmian w tym zakresie mają przygotować między innymi przedsiębiorcy. Premier Donald Tusk zapowiedział powołanie specjalnego zespołu, na którego czele stanął prezes InPostu Rafał Brzoska. Pierwsze spotkanie w tym formacie zaplanowano na piątek.
Lider partii Razem i kandydat na prezydenta Adrian Zandberg uważa, że takie działanie premiera może być groźne. - Zasady, które obowiązują na rynku, obowiązują wszystkich graczy. I prawda jest taka, że to od regulacji zależy bardzo często to, kto odnosi sukces na rynku, a kto ponosi porażkę. Nie jest tajemnicą, że duzi gracze często forsują konkretne regulacje oraz chcą rozluźnić inne regulacje, ponieważ jest to na korzyść ich konkretnego biznesu, ich własnych interesów - tłumaczył.
"Wykorzystają taką władzę"
Zandberg powołał się na "klasyków myśli liberalnej", którzy "u jej narodzin przestrzegali przed tym, żeby najbogatszym kupcom, najbogatszym biznesmenom nie oddawać politycznej władzy nad ustanawianiem zasad, które obowiązują na rynku". - Jest oczywiste, że oni wykorzystają taką władzę do tego, żeby poprawić swoją sytuację względem innych graczy, więc tak naprawdę jest to proszenie się o to, żebyśmy rynek zastąpili oligarchią - podkreślił gość Jedynki.
W ocenie Adriana Zandberga istnieje duże prawdopodobieństwo, że rząd bezkrytycznie przyjmie rozwiązania zaproponowane przez Rafała Brzoskę. - Premier, nie mając pomysłu na działania, które miałyby w Polsce rozruszać gospodarkę, zgłasza się do jednego z najbogatszych Polaków i mówi, żeby to on zaproponował zasady gry. Po tym, jak widzę uległość pana premiera i jego ekipy wobec Big Techów, w jaki sposób wyglądają rozmowy pomiędzy rządem Polski a dużymi międzynarodowymi korporacjami, to spodziewałbym się po panu premierze raczej uległości - stwierdził lider partii Razem.
Suwerenność czy kolonizacja?
Adrian Zandberg zwrócił też uwagę, że w relacjach rządu z Big Techami "chodzi o to, na co się zgadzamy". - Czy budujemy naszą technologiczną suwerenność, czy też dajemy się skolonizować rozwiązaniom konkretnej firmy. I tutaj, moim zdaniem, ta druga ścieżka - aczkolwiek łatwiejsza niewątpliwie dla rządu, bo znowu można nic nie robić - jest proszeniem się o to, żebyśmy już nigdy w Polsce nie mieli naszych własnych podmiotów, które pchają świat do przodu, wyznaczają nowe cele, które zmieniają nasz kraj, tylko żebyśmy już zawsze byli tylko odbiorcami technologii, które proponują inni - podkreślił.
Według Zandberga premier Tusk powinien kwestię deregulacji skonsultować na Radzie Dialogu Społecznego. - W Polsce nie mamy tylko przedsiębiorców. Przeważająca większość aktywnych ekonomicznie osób to pracownicy najemni. W Radzie Dialogu Społecznego są przedstawiciele organizacji pracodawców i są przedstawiciele pracowników. I tam rząd powinien ze swoimi pomysłami przychodzić i konsultować się - mówił. Podkreślił, że "problem polega na tym, że rząd nie ma żadnych własnych pomysłów, w związku z czym nie ma czego skonsultować".
Zandberg uważa też, że Donald Tusk "chciałby porozmawiać z kilkoma najbogatszymi miliarderami, ale niekoniecznie chce rozmawiać ze stroną pracowniczą". - Trochę ten dialog społeczny w Polsce, który mamy zapisany w naszym systemie prawnym, ignoruje - ocenił.
Tytuł audycji: Sygnały dnia
Prowadził: Karol Surówka
Gość: Adrian Zandberg (kandydat na prezydenta, Razem)
Data emisji: 14.02.2025
Godzina emisji: 7.15
Źródło: Jedynka/paw/kor