Katastrofa smoleńska. Dr Maciej Lasek przypomina przyczyny

Data publikacji: 10.04.2025 13:36
Ostatnia aktualizacja: 10.04.2025 13:50
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Dr Maciej Lasek
Dr Maciej Lasek , Autor - PAP / Piotr Nowak
- Nie da się oszukać fizyki. Nie da się też oszukać przepisów lotniczych. Jeżeli minimalna wysokość, do której może się zniżyć samolot podchodzący do lądowania na takim lotnisku jak Smoleńsk, wynosi sto metrów względem poziomu pasa, a w rzeczywistości samolot zszedł niżej, to nie było szans na bezpieczne wyjście z tej sytuacji - powiedział w radiowej Jedynce dr Maciej Lasek, były członek komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej. 

Katastrofa smoleńska. Lecieli na obchody rocznicy Katynia

10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku doszło do katastrofy lotniczej samolotu Tu-154M, którym polska delegacja państwowa leciała do Katynia na obchody 70. rocznicy mordu dokonanego przez NKWD na polskich jeńcach.

O przyczynach tego tragicznego wydarzenia mówił gość radiowej Jedynki. - Na wypadek lotniczy zawsze składa się wiele przyczyn, wiele okoliczności. W tym przypadku mieliśmy do czynienia z bardzo złą pogodą, z błędami w wyszkoleniu załogi, z błędami w działaniu rosyjskich kontrolerów. Niestety była to mieszanka, która doprowadziła do tragedii. Samolot był we mgle, gdzie widoczność spadła poniżej 200 m, a to jest tyle, ile dwa słupki przydrożne. Samolot klasy Tupolewa, podchodząc do lądowania, taką odległość przebywa w ciągu niecałych trzech sekund. Nie ma czasu na reakcję pilota. Zszedł za nisko. Zderzył się z przeszkodami, czyli drzewami, i nie był w stanie kontynuować lotu - podkreślił dr Maciej Lasek.

POSŁUCHAJ

09:15

dr Maciej Lasek o katastrofie smoleńskiej (W samo południe)

Jak zaznaczył, "nie da się oszukać fizyki". - Nie da się też oszukać przepisów lotniczych. Minimalna wysokość, do której może się zniżyć samolot, kiedy podchodzi do lądowania na takim lotnisku jak Smoleńsk, wynosi sto metrów względem poziomu pasa, a w rzeczywistości ten samolot zszedł niżej, co nie dało szans na bezpieczne wyjście z tej sytuacji - powiedział. 

Jak dodał, właśnie na wypadek, a nie na zamach - jak twierdzi wielu Polaków - wskazują dowody i "wszystkie obiektywne dane". - Zapisy parametrów lotu, które nigdy nie zostały podważone, a także ślady, które zostawił samolot, lecąc na bardzo małej wysokości, a także świadkowie, którzy byli na miejscu - wyliczył dr Maciej Lasek. 

Dr Maciej Lasek: jako badacze podchodzimy do tego na chłodno

Zaznaczył również, że zgodne są też badania przeprowadzone przez komisję Jerzego Millera oraz przez zespół biegłych prokuratury kierowanej przez płk. Antoniego Milkiewicza, a także przez zagranicznych biegłych.

- My dziś mówimy o faktach. Ale o tych faktach można mówić na chłodno, ale można również o nich mówić, opierając się o emocje. My jako badacze podchodzimy do tego na chłodno - podsumował gość radiowej Jedynki. 

W katastrofie lotniczej w Smoleńsku śmierć ponieśli wszyscy pasażerowie i załoga Tu-154M, łącznie 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński z małżonką, parlamentarzyści, ministrowie, urzędnicy, dowódcy wszystkich rodzajów sił zbrojnych, oficerowie Biura Ochrony Rządu i zaproszeni goście.

Czytaj także:

Audycja: W samo południe
Prowadził: Karol Surówka
Gość: dr Maciej Lasek (były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, były członek komisji badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej)
Data emisji: 10.04.2025
Godzina emisji: 12.20

Źródło: Jedynka/bartos/kor

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.