We Francji obchodzona jest w piątek 70. rocznica lądowania aliantów w Normandii. Wśród gości są przywódcy 20 państw, w tym prezydent RP Bronisław Komorowski, prezydent USA Barack Obama, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premier Wielkiej Brytanii David Cameron, prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent elekt Ukrainy Petro Poroszenko. Uroczystości będą okazją do dwustronnych rozmów na tematy międzynarodowe, m.in. o kryzysie na Ukrainie.
Roman Imielski ("Gazeta Wyborcza") ocenia, że francuskie uroczystości są szansą dla Władimira Putina. - On jej jednak nie wykorzysta, to nie jest obecnie w jego interesie. Gra na własną popularność i budowanie wizerunku jako otwartego polityka, który nie boi się stawić czoła zachodowi. To bardzo podoba się Rosjanom - mówi gość "Sygnałów dnia" .
- Ostatnie badania moskiewskiego Centrum Lewady, czyli absolutnie wiarygodnego niezależnego ośrodka, pokazują, że popularność Putina wśród Rosjan rośnie bardzo szybko i obecnie wynosi ponad 80 procent. Zawsze miał dosyć wysoką popularność, ale teraz ma rekordową - podkreśla publicysta.
Zdaniem gościa radiowej Jedynki , "dalsze brnięcie w klincz z zachodem jest dla Rosji z powodów gospodarczych bardzo niebezpieczne". - Wbrew temu, co mówi Kreml - dodaje i zaznacza, że większość finansowych operacji na świecie przechodzi przez USA. W jego opinii, jeśli Ameryka zablokuje tego typu operacje dla Rosjan, wiele rosyjskich firm, w tym Gazprom, zbankrutuje.
Gość "Sygnałów dnia" mówił także obchodach 25-lecia polskiej wolności i przemówieniu Baracka Obamy.
Rozmawiała Zuzanna Dąbrowska.
(kh/mk)
Roman Imielski: rocznica D-Day szansą dla Putina, której nie wykorzysta - Jedynka - polskieradio.pl