Katarzyna Pakosińska chciała być krytykiem teatralnym, bo bała się, że ze swoją nieśmiałością nie będzie umiała wyjść na scenę. Los sprawił, że znalazła się po drugiej stronie i chyba nikt spośród publiczności nie uwierzyłby w to, że miewa tremę. Przez lata występowała z szóstką przyjaciół ze studiów w Kabarecie Moralnego Niepokoju.
Jak przyznaje, jest to praca pełna niespodzianek, ponieważ publiczność potrafi reagować w nieprzewidywalny sposób - albo salwami śmiechu przyjmuje już samo wyjście artysty na scenę, albo nie reaguje nawet na skecze, które zawsze były gorąco przyjmowane. Dlatego też praca w kabarecie to częsta improwizacja i szybkie reagowanie na to, co artystę otacza.
Katarzyna Pakosińska mówiła, że na początku zdarzały się jej bardzo nieprzyjemne odzywki ze strony publiczności. Jednak największy stres artysta kabaretowy przeżywa - jej zdaniem - gdy trafia na "zimną" widownię, która nie okazuje żadnych emocji. Natomiast uczucie, jakie towarzyszy jej, gdy zachodzi interakcja z widzami, Pakosińska nazywa "frunięciem".
Artystka podkreśliła, że na scenie najlepiej czuje się w towarzystwie. - Cała moja energia bycia na scenie bierze się z dialogu. Uwielbiam odbijać piłeczki - stwierdziła. Dlatego dobrze czuła się ze swoimi sześcioma kolegami z kabaretu, a teraz próbuje swoich sił we współpracy z sześcioma panami z zespołu Leszcze. - Widać, że nie mogę się obyć bez tych sześciu mężczyzn na scenie - żartowała.
W każdą sobotę o godz. 18.19 Janusz Weiss w rozmowach z gwiazdami branży rozrywkowej odkrywa kulisy powstawania przebojów scenicznych i opisuje zmagania z rzeczywistością estradową dawnych lat. Pojawiają się pytania, co w życiu zawodowym artystów wydarzyło się przez ostatnich 25 lat, ale też co myślą o "tu i teraz". Zachęcamy do słuchania "Rewizji osobistej"!
bk/ag
Katarzyna Pakosińska: dzięki publiczności fruwam - Jedynka - polskieradio.pl