W rozmowie z Martyną Podolską Janusz Wawrowski przyznał, że festiwal EUFONIE jest niezwykle ciekawą i wartościową inicjatywą. Pozwala usłyszeć utwory i wykonawców, których na co dzień nie spotykamy w repertuarach filharmonicznych. - Uderzyło mnie, że repertuar był bardzo bogaty, ale nie za długi. Nie ma nic fajniejszego, niż wyjść z koncertu z lekkim niedosytem - przekonuje.
W świecie dźwięków
Dźwięk w życiu Janusza Wawrowskiego jest niezwykle ważny. A jednak artysta nie kryje, że są momenty, w których odczuwa przesyt muzyką. Wtedy, nierzadko, szuka wytchnienia w ciszy. Inspirację odnajduje również w innych gatunkach muzycznych. - Odtwórca musi być jak kameleon. Musimy dostosowywać się do różnych gatunków - nie ma wątpliwości.
Gość audycji dostrzega również proces przenikania się stylów i koncepcji. - Bardzo często w świat sztuki wysokiej wkradają się pewne naleciałości. Jeśli mamy wokół siebie rap, techno czy elektronikę, to siłą rzeczy gdzieś to musi się odbić na tej interpretacji - uważa.
Twórczość Janusza Wawrowskiego ma w sobie pierwiastek niezwykłości. W maju 2018 roku w ręce skrzypka trafił pierwszy w powojennej Polsce stradivarius. Nazwa ta wywołuje dreszcz ekscytacji: w dłoniach wirtuoza instrumenty te dają mistrzowskie dźwięki, a ich wartość dochodzi do 10 milionów euro. - Zdążyliśmy się już poznać. Kontakt instrumentalisty smyczkowego ze swoim instrumentem jest bardzo intymny. Trzeba go budować przez dłuższy czas - wyjaśnia gość "Spotkania z ...". Jednocześnie dodaje, że wciąż nie utracił poczucia wyjątkowości stradivariusa.
YouTube/Janusz Wawrowski
Czajkowski z Różyckim
Najnowszy album Janusza Wawrowskiego pt. "Phoenix" łączy w sobie odnaleziony i zrekonstruowany "Koncert skrzypcowy" Ludomira Różyckiego oraz "Koncert skrzypcowy D-dur" Piotra Czajkowskiego. W twórczości obu mistrzów gość audycji dostrzega pewne pogodne nuty i powiązania z muzyką filmową. - Obaj panowie byli znani z baletów i oper - przypomina. I choć o Ludomirze Różyckim dziś mówi się mniej lub wcale, jego dorobek jest naprawdę imponujący.
- "Pan Twardowski" był wykonywany pewnie około tysiąca razy na świecie. Różycki gościł u cesarza Austrii, był kolegą Straussa - wylicza. Zdaniem artysty cech wspólnych jest wiele. Oba koncerty, które znalazły się na płycie, prezentują pewną historię, stojącą za nimi baśń. - Obaj też pisali w ciężkich czasach. Czajkowski po rozwodzie, a Różycki w trakcie wojny. Oba koncerty na początku zostały uznane za niezwykle trudne. Ja to wszystko zebrałem i byłem zachwycony - mówi Wawrowski.
Ciągły rozwój
Choć życie skrzypka wypełniają również inne zajęcia, to gość Martyny Polskiej przyznaje, że na instrumencie ćwiczy od dwóch do nawet dziewięciu godzin dziennie. Wszystko zaczęło się w wieku sześciu lat. - W zasadzie od kiedy pamiętam, chciałem być skrzypkiem. Dość szybko mój pierwszy nauczyciel odkrył we mnie potencjał. Zaczęliśmy jeździć na konsultacje do wielu profesorów, na konkursy. Zawsze jednak towarzyszył mi stres, że coś może nie wyjść - nie kryje.
Janusz Wawrowski podkreśla, że nieustannie chciałby się rozwijać. Ma głębokie przekonanie, że równy poziom nie istnieje i osiadanie na laurach może doprowadzić jedynie do zatracania umiejętności i obniżenia poziomu. - Chciałbym nieustannie czuć inspirację. Cały czas mam wrażenie, że tylu rzeczy się nie nauczyłem. Potrafię docenić to, że już gram na tym instrumencie, ale pewne rzeczy wciąż chciałbym robić lepiej - podsumowuje.
Zobacz też:
Tytuł audycji: Spotkanie z...
Prowadzi: Martyna Podolska
Gość: Janusz Wawrowski (skrzypek)
Data emisji: 29.11.2021 r.
Godzina emisji: 23.35
mg
Poznać stradivariusa. Polski skrzypek gra na legendarnym instrumencie - Jedynka - polskieradio.pl