Mężczyźni słyszą, że stracą życie za to, że kilka godzin wcześniej w karczmie Antoniego Bartoszka polscy kryminaliści postrzelili dwóch niemieckich żołnierzy. Podpułkownik Daume w odwecie za śmierć swoich rodaków skazuje ok. 114 mężczyzn na rozstrzelanie. Egzekucja rozpoczyna się 27 grudnia około godziny piątej rano.
- Pierwszą ofiarą niemieckiej zbrodni był właściciel karczmy, w której doszło do zabójstwa Niemców. Mamy straszliwe świadectwo tego, co go spotkało, ponieważ Niemcy dla postrachu wykonali zdjęcie powieszonego pana, który przedtem został straszliwie pobity - opowiada Grzegorz Rutkowski - historyk z Muzeum Historii Polski. - Ciało zawisło przed karczmą, a do ciała przywieszono kartkę z informacją, za co egzekucja została wykonana - dodaje historyk.
W zbrodni ginie 107 osób: Polacy, Żydzi, obywatele Stanów Zjednoczonych, Rosji. Kilku mężczyznom cudem udaje się przeżyć. - Jedna osoba ucieka, siedmiu zostaje rannych. W zbrodni wawerskiej nie zginęli sami Polacy, był jeden Rosjanin, 11 Żydów, nawet dwóch Polaków, którzy posiadali amerykańskie obywatelstwo - wylicza bohater reportażu.
Feliks Waśkiewicz - świadek wawerskich zdarzeń
Jednym ze świadków tamtych wydarzeń był piętnastoletni wówczas Feliks Waśkiewicz, który po 82 latach od tego wydarzenia opowiada o swojej traumie związanej ze zbrodnią wawerską.
- Święta się skończyły i nastał 27 grudnia. W pewnym momencie słyszę salwy z karabinów maszynowych. Kierunek mniej więcej wiem. I nagle ktoś biegnie Traktem Lubelskim i krzyczy "ludzie, Niemcy mordują Polaków" - wspomina kapitan Feliks Waśkiewicz, członek Szarych Szeregów, żołnierz Armii Krajowej. - Śnieg tego dnia był świeżutko napadany. Robiło się widno, wschodziło słońce i widzę sylwetki. Niektórzy mówili, że były parujące jeszcze ciała, ja tej pary nie widziałem. (...) Pamiętam straszliwy krzyk matek, żon. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa i długo nie mogłem dojść do siebie - słyszymy.
Historia Stefana Sawickiego
Historię swojego taty - Stefana Sawickiego, który ocalał 27 grudnia - wspomina Anna Żbikowska. - Żandarmi zaczęli wyganiać z domów. Okazuje się, że mieli świetną okazję, był 27 grudnia, więc pełen skład rodzinny w domach. Jak im zabrakło ludzi, to poszli na peron i z kolejki ich kolejno wyciągali - opowiada pani Anna.
- Tata urodził się w 1915 roku, więc w 39 miał 24 lata. Był blondynem, o jasnych niebieskich oczach, ok. 173-175 cm wzrostu. Był szczupłym kawalerzystą, pogodnym człowiekiem o przyjaznym wyrazie twarzy - mówi pani Anna. - Opatrzność sprawiła i czysty przypadek, że szli w pięciu, a on się potknął i zanim się pozbierał, to żołnierz niemiecki nie pozwolił mu dojść do tych najbliższych. Odsunął się na bok, a pozostała czwórka odeszła. Trudno było mu ocenić odległość, w każdym razie już do nich nie doszedł - opowiada.
Anna Żbikowska - córka Stefana Sawickiego, jednego ze skazanych na śmierć 27.12.1939 roku.
Tytuł reportażu: "Czarny poranek. Historia zbrodni wawerskiej"
Autor: Antoni Rokicki
Data emisji: 28.12.2021 r.
Godzina emisji: 23.10
ans
"Czarny poranek. Historia zbrodni wawerskiej" - reportaż Antoniego Rokickiego [POSŁUCHAJ] - Jedynka - polskieradio.pl