Wspominamy Annę German. "Jej piosenki ciągle żyją"

Data publikacji: 25.08.2022 16:06
Ostatnia aktualizacja: 25.08.2022 19:49
Ten tekst przeczytasz w 3 minuty
Z Mariolą Pryzwan, biografką Anny German, rozmawiała Maria Szabłowska
Z Mariolą Pryzwan, biografką Anny German, rozmawiała Maria Szabłowska, Autor - Polskie Radio
- Według mnie jej piosenki ciągle żyją, ale niektórzy powiedzą, że jest powoli zapominana. To tak nachodziło falami. Zaraz po śmierci Anny pamiętano o niej, potem było ponad 20 lat ciszy, i dopiero serial z 2012 roku przywrócił ją polskim słuchaczom - oceniła w programie 1 Polskiego Radia Mariola Pryzwan, biografka Anny German.
  • W czwartkowej "Muzycznej Jedynce", w czterdziestą rocznicę śmierci legendy polskiej estrady, razem z naszym gościem wspominaliśmy zmarłą artystkę.
  • Choć Annę German uważa się za wybitną polską artystkę, i ona sama uważała się za Polkę, to jej rodzice nie pochodzili z Polski.
  • Jej głos nazywano kryształowym. Dzięki swoim umiejętnościom wokalnym mogła zrobić karierę na skalę światową.

Annę German uważa się za wybitną polską piosenkarkę. Mariola Pryzwan zauważa jednak, że artystka nie miała w sobie ani polskiej, ani rosyjskiej krwi. - Choć (Anna German) mówiła, że Polska jest jej ojczyzną, a jej drugą ojczyzną jest Uzbekistan, czyli kraj, w którym się urodziła, to jej matka była Holenderką, a ojciec Niemcem. Na szczęście dla jej biografii ojciec urodził się w Łodzi. W związku z tym Anna mogła mówić, że matka była Holenderką, a ojciec Polakiem - wyjaśnia biografka.

Ciekawostką z życia Anny German jest to, że artystka nie znała nut. Sama zresztą nad tym ubolewała. - Nie znała nut, skończyła geologię i ubolewała nad tym, że nie ma wykształcenia muzycznego. Głos miała postawiony z natury, więc mówiła, że to zasługa Boga, że tak śpiewa. Nut nie znała, ale jej marzeniem było komponowanie, czyli jak sama mówiła bardzo skromnie, układanie melodii. Układała melodie, a potem zaprzyjaźnieni z nią kompozytorzy spisywali te melodie i ubierali je w nutki. Wtedy Anna mogła nagrywać piosenki - opowiada Mariola Pryzwan.

Czytaj także:

Kryształowy głos

Jako piosenkarka debiutowała w 1960 roku. W 1963 wzięła udział w III Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie, gdzie zdobyła II nagrodę w dniu polskim za utwór "Tak mi z tym źle". - Oczywiście na początku, kiedy zaczęła się rozwijać jej kariera i w 1964 śpiewała w Opolu i w Sopocie, i zaistniała "Tańczącymi Eurydykami", to było objawienie. Nagle pojawił się ktoś, kto ma głos niesamowity. Od tamtej pory zaczęto mówić: mamy na polskiej estradzie fenomen. Mamy kogoś, kto ma głos jak kryształ - mówi Mariola Pryzwan.

Wspomniane "Tańczące Eurydyki" są kompozycją Katarzyny Gärtner. Co ciekawe, piosenka nie była pierwotnie napisana dla Anny German, ale dla Haliny Majdaniec. - Potem została całkowicie przearanżowana, Anna odnalazła się w tej piosence. Katarzyna Gärtner opowiadała mi, że pisała dla Anny trudne utwory. Mieszała smyczki z dętymi instrumentami, gitarami, i tylko szukała, jak to jeszcze utrudnić i czy Anna temu podoła. Podołała wszystkiemu, potrafiła też śpiewać nowoczesne rzeczy - opowiada biografka.

- Panie nagrały dużo utworów, z czego w archiwum Polskiego Radia zachowało się kilka. (...) I wszędzie widać niesamowity głos Anny i tę barwę, która wyróżniała ją zawsze. Tym głosem znany psychiatra berliński, dr. Kirsch, leczył trudne przypadki schizofrenii. Bo głos Anny German jest kojący i nadaje się, by stosować tu psychoterapię - dodaje gość "Muzycznej Jedynki".

Talent na skalę światową

Umiejętności wokalne Anny German sprawiały, że miała ona predyspozycje do osiągnięcia sukcesu na skalę europejską, lub nawet światową. - Los tak widocznie chciał, że nie zrobiła tej kariery, aczkolwiek miała ku temu wszelkie dane. Włosi usłyszeli, jak śpiewała nagrany w Polskim Radiu utwór "Wróć do Sorrento". Miała dwie wersje tego utworu: w dialekcie neapolitańskim i wersję angielsko-polską. Kiedy to usłyszeli, to nie mogli uwierzyć, że tak można śpiewać bez żadnych trików technicznych i zaprosili Annę German do Italii. Tam podpisała trzyletni kontrakt z niedużą firmą i zgodziła się tam pojechać na trzy lata, aczkolwiek nie lubiła w ogóle z Polski wyjeżdżać. (...) Miała szczytny cel: chciała za zarobione tam pieniądze kupić mieszkanie dla swojej ukochanej babci i matki - opowiada Mariola Pryzwan.

- Wszystko wskazywało na to, że będzie wspaniale. Kariera zaczynała się rozwijać: sesje zdjęciowe, wywiady w języku włoskim, nagrania dla radia włoskiego, płyty, w końcu udział w festiwalu w San Remo w roku 1967 roku, wreszcie wymarzony koncert. Kiedy wracała z tego koncertu, samochód się rozbił. Tam jej włoska kariera została przerwana. Anna leżała w czterech włoskich szpitalach. Potem wróciła do Polski i prawie dwa lata minęło, zanim znowu wróciła na estradę. Do Italii nie chciała już wrócić, choć jej proponowano (...). Ale włoskie piosenki śpiewała do końca życia z ogromną radością i wielką chęcią, bo kochała ten język - mówi biografka Anny German.


POSŁUCHAJ

20:04

Wspominamy Annę German. "Jej piosenki ciągle żyją"


Tytuł audycji: Muzyczna Jedynka

Prowadził: Maria Szabłowska

Gość: Mariola Pryzwan (biografka Anny German)

Data emisji: 25.08.2022 

Godzina emisji: 14.29

qch/ans 

 

Złote czasy radia
Złote czasy radia
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.