Sześćdziesiąt cerkwi w jednym mieszkaniu
We wtorek, 29 sierpnia, w Legnicy zmarł łemkowski twórca Michał Warchił. Ponad 40 lat tworzył on drewniane miniaturowe makiety cerkwi z Łemkowszczyzny, Bojkowszczyzny, Zakarpacia, dokładnie je odtwarzając ze zdjęć. Wśród jego prac są cerkwie, które dziś jeszcze można zobaczyć w różnych miejscach, ale też takie, które dawno zostały zburzone.
- Ja nie przypuszczałem, że sprawa nabierze takiego rozmachu… – przyznaje Michał Warchił, patrząc na 40 makiet cerkwi, stojących w jego mieszkaniu (pozostałe 20 artysta podarował bliskim i znajomym).
Zaczął od stworzenia makiety rodzinnego domu w Krempnej, który jego ojciec zmuszony został opuścić w czasie akcji „Wisła”. Pasja, która przeistoczyła się w ważną część życia, zaczęła się od podróży do rodzinnej wsi w Beskidzie Niskim w latach 60. XX wieku i spotkania z rodzinnym domem. Mieszkali tam już inni ludzie, ale zaprosili Michała Warchiła środka… Zrobił zdjęcia, wypytał o szczegóły żyjącego jeszcze ojca i tak powstała makieta rodzinnego domu Warchiłów. A następnie… ponad 60 cerkwi.
Stworzenie jednej cerkwi zajmuje artyście około 150-200 godzin. Choć ostatnio już trochę mniej, bo Michał Warchił wprowadził „pewne innowacje”. Tworząc makiety, bazuje przede wszystkim na zdjęciach i rysunkach. Cerkiewki wykonywane są z drewna, artysta dba o najmniejszy szczegół. Warto nadmienić, że pokrywa budyneczki gontem (jeśli tak było w oryginale). Na model cerkwi schodzi ok. 15 do 20 tysięcy elementów gontu (mają mniej niż 0,5 cm długości!). Każdy z nich jest robiony ręcznie przez artystę.
Modele cerkwi to pasja, ale przede wszystkim sposób zjednoczenia się z rodzinną ziemią: „Wchodzę do mojego pokoju i czuję się, że jestem u siebie”, przyznaje Michał Warchił.
Wspominając dziś Michała Warchiła, wysłuchaliśmy rozmowy z nim, którą nagrała Mariana Kril w czerwcu 2019 roku w Legnicy.
Rogate dudy czy dostojny kozioł?
Adam Knobel pochodzi z Lasek (lubuskie), aktualnie mieszka w Poznaniu, gra na dudach wielkopolskich i na koźle weselnym. Choć pomyśleć można, że to właściwie ten sam instrument, przestrzegamy – nic bardziej mylnego!
- Wychowałem się, grając na koźle. Skończyłem Państwową Szkołę Muzyczną w Zbąszyniu w klasie instrumentów ludowych u pana Henryka Skotarczyka. Gdy poszedłem do Poznania zaproponowano mi poprowadzenie kapeli w Nietążkowie, o dziwo jako koźlarzowi. Ale tak się stało, że chwyciłem ten instrument, zacząłem uczyć, pokochałem go tak jak kozła. To wspaniałe, bo mogę zaprezentować dzięki temu folklor różnych części Wielkopolski – mówi Adam Knobel.
Jak mówi młody muzyk, ucząc gry na ludowych instrumentach, czuje misję. Niewielu jest nauczycieli, uważa, a możliwość przekazania swojej wiedzy młodemu pokoleniu to ogromna przyjemność.
- Dudy bywają rogate – przyznaje Adam Knobel – trzeba mieć wiedzę z budowy instrumentu, by móc szybko zareagować. Tego też uczę swoich podopiecznych, staram się ich przygotowywać do tego, by mogli sobie poradzić na scenie, kiedy mnie nie będzie obok. Różnica temperatur, wilgoć wpływają na instrumenty ręcznie robione i nie są to instrumenty miarodajne. Każdy jest inny.
Jakie jeszcze rozkosze kryje w sobie muzyka tradycyjna?
- Ponadto gram muzykę klasyczną na klarnecie – dodaje Knobel – Muzyka ludowa jest wspaniałą odskocznią. Od tego, że musisz każdą nutę wygrać idealnie, w ten sam sposób. Wszystko jest ułożone. A w muzyce ludowej to jest żywe. Nie wiesz, co się wydarzy. Na scenie każdy jest inny i to jest w niej cudowne.
Ta sama aplikatura (ten sam dźwięk pod tym samym palcem na przebierce) obu instrumentów pozwala na granie melodii dudziarskich na koźle i odwrotnie. Dudy czy kozioł? Który z instrumentów jest trudniejszy według Adama Knobla?
- Zdecydowanie kozioł! Szerszy rozstaw palców, dłuższa przebierka. Dudy są bardziej żwawe, trzeba szybciej przebierać palcami na tej przebierce – śmieje się Knobel – Kozioł jest dostojniejszy. Ale kontrola! Żeby to brzmiało, zdecydowanie wymaga więcej wczucia i wsłuchania się w instrument. Poświęcenia mu czasu. Choć są to instrumenty podobne, trzeba nad tymi instrumentami pracować osobno. Przyznam, że wcześniej, zanim jeszcze zacząłem grać na dudach, zarzucano mi wykorzystywanie techniki dudziarskiej podczas gry na koźle. Uważam, że skoro mam taką sprawność, mogę ją wykorzystywać, szybciej przebierać palcami, dodawać ornamentyki. Tak to czuję.
Tytuł audycji: Kiermasz pod kogutkiem
Prowadził: Kuba Borysiak
Data emisji: 4.09.2022
Godzina emisji: 5.05
Cerkwie Michała Warchiła i wielkopolska muzyka Adama Knobla - Jedynka - polskieradio.pl