Gdy odpowiednio oświetli się gładką stronę zwierciadła, na ścianie odbija się wizerunek Buddy, choć takiego motywu nie ma ani na wypolerowanej powierzchni, ani z tyłu lustra. Dr Dawid Rogacz, sinolog i filozof z Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, przekonuje, że choć naukowcy wciąż szukają rozwiązania tej niezwykłej zagadki, twórcy artefaktu zapewne mieli jasno określony cel. - Technika, w połączeniu z tym, co widzimy na ścianie, czyli z wizerunkiem Buddy, ma bardzo konkretne znaczenie - słyszymy w audycji "Eureka".
Przedmioty nietuzinkowe
Należy podkreślić, że dawne chińskie zwierciadła należały do szerszej kategorii wartościowych przedmiotów z brązu, które służyły m.in. jako dary wotywne, prezenty ślubne czy potwierdzenia przymierzy. - Tych luster, pierwotnie w starożytności, naprawdę było niewiele. Odnaleziono ich około 20 - tłumaczy gość audycji. Z jednej strony mają one wypolerowaną powierzchnię, z drugiej zaś powierzchnię reliefowaną z gałką, pozwalającą uchwycić takie lustro.
Zwierciadła były sporych rozmiarów, liczyły od 30 do 50 cm, a to, o którym mowa, waży około 12 kg. Większość z nich, po oświetleniu, dawała obraz odpowiadający grawerunkowi znajdującemu się z tyłu. - Lustro, które pokazuje nam ukryty obraz, jest absolutnie elitarne - twierdzi dr Rogacz. Dodaje, że druga strona lustra to zjawisko niezwykle interesujące pod względem artystycznym. Niektóre z nich miały oddać centralność władzy cesarskiej, a także jej znaczenie np. dla funkcjonowania kosmosu.
Osiągnąć wyzwolenie
Wciąż jednak niewyjaśniona pozostaje zagadka odbijania obrazów, których w lustrze nie ma. Jedna z hipotez mówi, że ukryty rysunek powstawał poprzez tłoczenie go na licowej stronie lustra, a następnie poprzez polerowanie powierzchni. Oznaczałoby to, że został on zmyślnie ukryty. - To chyba jedyne racjonalne wytłumaczenie. To zwierciadło jest specyficzne również ze względu na znaczenie tej iluzji. To, że wizerunek Buddy jest schowany bezpośrednio przed naszymi oczami - przekonuje gość "Eureki".
Sposób, w jaki wizerunek zostaje wydobyty na widok publiczny, jest metaforą oświecenia. To niezwykle czytelny symbol dla wyznawców buddyzmu. Tym bardziej że i sam Budda jest tu nieprzypadkowy. - To Budda Amitabha, a z drugiej strony lustra mamy wyryte wezwanie tego Buddy. W tym sensie zwierciadło jest środkiem przybliżającym nas do wyzwolenia - podsumowuje dr Dawid Rogacz w rozmowie z Katarzyną Kobylecką.
Ponadto w programie:
Odległe echa dramatu ery mezozoicznej.
66 mln lat temu globalna katastrofa doprowadziła do wyginięcia dinozaurów. To jedno z wielkiej piątki największych wymierań w dziejach życia na Ziemi. Odpowiedzialnym za śmiercionośne zmiany klimatyczne był meteoryt, który spadł w rejonie południowego Jukatanu, w dzisiejszym Meksyku. Dowody tego kataklizmu znajdowane są w różnych miejscach globu. Polski badacz odkrył je także w Danii i w Polsce, na Lubelszczyźnie.
Czytaj również:
Tytuł audycji: Eureka
Prowadziła: Katarzyna Kobylecka
Goście: prof. Marcin Machalski (Instytut Paleobiologii PAN), dr Dawid Rogacz (sinolog i filozof z Wydziału Filozoficznego Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu)
Data emisji: 7.10.2022
Godzina emisji: 19.30
mg/kor
Magiczne zwierciadła chińskie. Tajemnica pewnego wizerunku - Jedynka - polskieradio.pl