Zapomniane adwentowe zwyczaje

Data publikacji: 04.12.2022 06:00
Ostatnia aktualizacja: 04.12.2022 23:24
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Zabawa wieczorkowa "Dziewczęta przy kądzieli", 1938 r.
Zabawa wieczorkowa "Dziewczęta przy kądzieli", 1938 r., Autor - NAC

POSŁUCHAJ

Kiermasz pod kogutkiem 4 grudnia godz. 05:05

Minął pierwszy tydzień adwentu, warto przypomnieć spowite mgłą przeszłości zwyczaje popularne na wsi w tym czasie.

Pieśń o świętej Barbarze 

4 grudnia to dzień wspomnienia świętej Barbary, postaci w panteonie katolickich świętych dość tajemniczej. Święta Barbara najbardziej znana jest jako patronka górników, jednak pod jej opiekę oddają się także inni pracujący w zawodach zagrażających życiu (choćby saperzy). W dniu św. Barbary, „Barbórki” „Kiermasz pod kogutkiem" rozpoczynamy od legendy o św. Barbarze w wykonaniu słynnej śpiewaczki Antoniny Majdy (1916-2006) z Masłowic z Wieluńskiem. Wykonana przez śpiewaczkę pieśń o św. Barbarze ma 34 zwrotki. Przedstawia historię całego życia świętej – od narodzin w królewskiej rodzinie, poprzez ojcowskie tortury i nawracanie na pogańską wiarę, po męczeńską śmierć świętej i karę spadającą – dosłownie – gromem z nieba na jej podłego ojca…

- Aaa, to jeszcze sprzed wojny była u mnie taka książka, trochę z głowy – mówiła Antonina Majda pytana o to, skąd zna pieśń. – Ona jeszcze jest dłuższa, ale ja już te zwrotki wybrałam, które lepsze.

Antonina Majda znana była na całą okolicę jako doskonała śpiewaczka. Udzielała się także przy pogrzebach, śpiewając nad zmarłym, „wszystko z pamięci”. Spytana, czy śpiewa jeszcze na weselach, mówiła z uśmiechem:

- W sobotę idę na wesele! Trzeba tam wszystkich ucieszyć, bo inaczej toby spali!

W rozmowie z Teresą Łuzińską Antonina Majda opowiadała także o energii do pracy, która podkreśla, że człowiek nadal żyje.

Mija także tydzień od początku adwentu. To najwyższy czas, by opowiedzieć o ginących lub nieistniejących już zwyczajach towarzyszących początkowi Adwentu na wsi – między innymi „gaceniu” chałup, czyli specjalnej technice ocieplania ich na zimę, oraz o biciu postnego oleju lnianego.

Ilustracją do opowieści o adwentowych zwyczajach był m.in. fragment koncertu adwentowego Janusza i Kai Prusinowskich.

  • Posłuchaj koncertu adwentowego grup Bastarda i pół-Księżyc:

YouTube, RCKL

„Aendwint”, czyli bicie oleju i „gacaniu”

Post zachowywany dawniej na wsiach podczas adwentu wynikał także z konieczności – nadchodząca zima nakazywała ograniczanie się w spożywaniu posiłków, by zebranych w czasie plonów zapasów starczało na jak najdłużej. Zmieniał się jadłospis, ubiór i zachowania. W „Kiermaszu pod kogutkiem” słuchaliśmy mieszkańców Lubelszczyzny Jana Wnuka ze Zdziłowic i Józefa Trzcińskiego z Ponikw.

Wnuk na tzw. bicie oleju musiał przejść ponad 5 kilometrów. Należało też wystać w kolejce, ponieważ przed Świętami przed tłocznią zbierało się sporo ludzi, a każdy przynajmniej z pięcioma kilogramami siemienia lnianego. Właśnie z tylu uzyskiwało się litr oleju, o ile „siemień był ładny i gruby”. Warto jednak zauważyć, że na Lubelszczyźnie olej tłoczono nie tylko z siemienia lnianego. Popularne były także oleje konopne, a nawet – z maku i buczyny! Jan Wnuk opowiadał o procesie pozyskiwania oleju lnianego – od prażenia, poprzez prasowanie, po wyciskanie.

Józef Trzciński wspominał, że w adwencie nie używano tłuszczów zwierzęcych. Wszystko gotowano na oleju roślinnym: żur, kapuśniak, kaszę jęczmienną czy gryczaną. Trzciński zdradził także przepis na kluski z makiem – przysmak, którego nie odmawiano sobie w czasie adwentowego postu.

- W donicy mak był utarty na miałko i wodą dolany, żeby był rzadki. Wymieszane z kluskami można było jeść! Tu jest jeszcze potrawa nazywana „słoducha”. Jest robiona z mąki żytniej i gryczanej, zalewana gorącą wodą, musiała kilka godzin zakisnąć, żeby miała słodycz i kwas. Później była ugotowana i gotowa do jedzenia. Jadło się ją tylko z chlebem. Słoduchę rozczyniano w garnku glinianym i musiała być przez kilka godzin przykryta chłopskimi portkami, bo inaczej się nie chciała udać!

Poznaliśmy także moc przysłów związanych z adwentem. Choćby: „Po świętej Katarzynie trzeba myśleć o pierzynie. Na świętego Andrzeja trzeba kożucha dobrodzieja”, „Na święty Abroży to się poprawiają mrozy”…

- Po jesieni następuje „Aendwint”. No, „Aendwint” to roboty się wykonuje ostatnie rolne, ziemniaki, buraki się dołuje. I w dalszym ciągu już się roboty wykonuje takie domowe, gospodarcze. – opowiadał Józef Trzciński.

Mieszkaniec Ponikw wspominał także o „gaceniu” (czy też „gacaniu”) czyli ocieplaniu ich ściółką i liśćmi zgrabionymi w lasach oraz specjalnie przygotowaną słomą. „Gacenie” odbywało się na przełomie listopada i grudnia. Jak dokładnie się to odbywało – o tym usłyszymy w archiwalnej rozmowie z Józefem Trzcińskim.

Jak uczyć muzyki tradycyjnej?

W ten weekend odbywał się II Konwent Edukatorów i Animatorów Muzyki i Tańca Tradycyjnego, naszym Słuchaczom przedstawiliśmy krótką relację z tego wydarzenia przygotowaną przez Marianę Kril.


maciej żurek.jpg
Przeczytaj także:
O inicjatywie Cechu Muzyki Tradycyjnej

- Dla mnie ważne jest z kim zaczynam. Jeśli z dziećmi, które pierwszy raz biorą instrument do ręki, to nauka i wymagania są inne, aniżeli wobec uczniów, którzy już grają, ale chcą sobie udoskonalić warsztat. Zawsze kładę nacisk, by dzieci znały swoją historię i dziedzictwo. Wiedziały, że to jest muzyka tradycyjna i były wierne regionowi. Bo wzajemne wpływy są bardzo duże, zarówno na terenie samej Polski, jak jeszcze dalej są urokliwe nuty, które uwodzą młodych uczniów… – mówiła Stanisława Galica Górkiewicz.

- Temat nauczania muzyki tradycyjnej nie bierze się znikąd. To wieloletnia przygoda i poszukiwania, które nazywamy zbiorczym hasłem „Cech Muzyki Tradycyjnej”. – mówił Piotr Piszczatowski, koordynator Pracowni Muzyki i Tańca Tradycyjnego NIMiT. – Ludzie którzy uczą w kraju, są z przeróżnych światów. To jest wielkie bogactwo: nawet jeśli ktoś nie jest „wielkim mistrzem świata”, zawsze ma coś, czym może się podzielić. Teraz szukamy warunków do tego, by to w naturalny sposób między ludźmi płynęło i pracowało. A skoro to sekrety i cechy indywidualne, to w ten sposób są też przekazywane. W takim intymnym przyjaznym kontakcie. W związku z tym tez o spotkaniu takich ludzi myślimy niesztampowo.

Jak podkreślał Piotr Piszczatowski, nie chodzi tylko o spotkanie na Konwencie. Cały ruch edukacyjny to długa droga, oddolne inicjatywy, poszukiwania. W całość starają się zebrać je Maciej Żurek, Mateusz Niwiński i ich towarzysze, podróżując po Polsce, po ośrodkach, w których uczy się muzyki tradycyjnej.

Tytuł audycji: Kiermasz pod kogutkiem 

Prowadziła: Magdalena Tejchma

Data emisji: 4.12.2022

Godzina emisji: 5.05

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.