- Jest "Budzik" dla dzieci i się kręci, jest "Budzik" dla dorosłych i funkcjonuje, więc od lat budujemy kontakty naukowe ze świata. Pandemia to nam zakłóciła, tak jak wszystkim. Były jakieś spotkania online, ale to nie jest to samo, ponieważ bardzo dużo wynika nawet nie z samych wykładów, tylko z tych indywidualnych spotkań czy kolacji, podczas który się rozmawia i zawiązuje jakieś więzi, przyjaźnie i ktoś zaczyna z kimś naprawdę współpracować - twierdzi Ewa Błaszczyk.
Dobrym przykładem może być współpraca z Japończykami. - Robiliśmy z nimi to, w czym mieli najlepsze wyniki, czyli wszczep stymulatora w rdzeń przedłużony. Przyjechali do Olsztyna, zrobiliśmy ten program, a później oni nas zaprosili, kiedy już - korzystając z naszego "Budzika" dla dzieci - zrobili "Budzik" w Nagoi - opowiada gość Jedynki.
Zdaniem Ewy Błaszczyk fundacja potrafi łączyć. - Nie jesteśmy neurochirurgami, neurologami czy naukowcami, tylko raczej są w fundacji dziennikarze czy artyści, ale organizacyjnie dajemy radę - mówi.
Nadal wiemy bardzo mało o mózgu
Schorzeń neurodegeneracyjnych cały czas przebywa. - Ciągle bardzo mało wiemy o mózgu i bardzo wiele chorób jest w ogóle nierozpoznanych albo błędnie rozpoznawanych. Wszystko wrzucamy do jednego worka, tak jak kiedyś stan minimalnej świadomości razem ze stanem wegetatywnym, a między nimi jest bardzo zasadnicza różnica. Jeśli jest minimalna świadomość, to jest co pobudzać i nad czym pracować, natomiast w stanie wegetatywnym już nie - zauważa Ewa Błaszczyk.
W klinice "Budzik" m.in. uczy się i przypomina chód bądź pozostałe ruchy pacjentom w komie. - Ta rehabilitacja neurologiczna jest bardzo skomplikowana. Ogromny sztab ludzi pobudza wszystkie zmysły i synapsy ruchowe, węchowe, czuciowe i słuchowe, więc odbywa się to na wielu poziomach. Jest jeszcze hydroterapia czy proces według Mindella, gdzie kogoś z komy ciągnie się nie do nas, tylko staramy się wejść w świat tego kogoś. On ma wtedy poczucie, że ktoś z nim jest w tym świecie, w którym przebywa - wyjaśnia Ewa Błaszczyk.
- Oczywiście też będziemy śledzić światową naukę, czy pojawiło się coś nowego, żeby to szło lepiej i szybciej. To jest walka z czasem, bo to kiedyś nastąpi. W tej chwili kierowany jest ogromny strumień światowych pieniędzy na tego typu badania nad centralnym systemem nerwowym i mózgiem - dodaje.
Wentyl potrzebny do życia
Dla Ewy Błaszczyk pewnego rodzaju odskocznią od codzienności jest sztuka. - To jest wentyl bezpieczeństwa, że idę do teatru, gdzie nikt nie wniesie na scenę telefonu, i jedno będzie dotyczyć śmierci czy życia, a drugie afery na budowie… Po prostu mam ten czas tylko na tę sztukę, muszę się skupić, a tamto usunąć na tył głowy - przyznaje aktorka.
- Ten świat sztuki jest bardzo ważny, bo to nie tylko sama literatura, film czy teatr, ale również kontakty międzyludzkie. Każde z tych środowisk ma swój język i każde to środowisko jest inne. Ja też przecież nie rozmawiam z artystami o problemach budowlanych czy medycznych. Tak samo tam [w "Budziku" - red.] rzadko rozmawiam o sztuce. Chyba że ktoś został zaproszony, coś oglądamy czy coś komentujemy… To jest wentyl, który jest nam potrzebny do życia - tłumaczy.
Czytaj także:
Tytuł audycji: Audycja specjalna
Prowadził: Wojciech Urban
Gość: Ewa Błaszczyk (prezes Fundacji "Akogo?" i znana aktorka)
Data emisji: 10.04.2023
Godzina emisji: 11.09
DS