Wisława Szymborska i Kornel Filipowicz nigdy nie mieszkali ze sobą. Jak tłumaczyli, potrzebują samotności do pisania i życia. Mimo to pisarze spędzali razem wiele czasu. - To był taki mityczny związek: dwojga znakomitych pisarzy i bardzo specyficzny - opowiada Michał Rusinek, wieloletni sekretarz poetki.
- Trudno sobie ich, i ich działalność dotyczącą życia literackiego, wyobrazić osobno, zwłaszcza w latach 80. i 90. - podkreśla Bronisław Maj, poeta, eseista i znajomy Wisławy Szymborskiej.
O swoim związku, choć był on powszechnie znany w Krakowie, Wisława Szymborska nigdy nie opowiadała publicznie. Zrobiła to po raz pierwszy w wywiadzie dla niemieckiej telewizji po śmierci Kornela Filipowicza. - Powiedziała, że był wspaniałym prozaikiem, że byli razem przez 23 lata i nie mieszkali razem, ale byli jak konie, które biegną obok siebie - mówi Joanna Szczęsna, dziennikarka i autorka biografii poetki.
Ojciec z noblistką w tle
Jak wyjaśnia Bronisław Maj, poetka zdawała się znajdować w cieniu Kornela Filipowicza, o krok za nim. Samego pisarza nazywano z kolei mistrzem, który zyskał miano nawiązujące do "Ojca Chrzestnego". - Nazywaliśmy go, czyniąc aluzję do ulubionego filmu Wisławy i imienia Kornela, "Don Corleone". Był nie tylko autorytetem, ale kimś takim jak "don", ojciec. Kimś, do kogo się szło po pociechę, odwagę, mądrość, przyzwoitość i pogodność - opowiada poeta.
Istotną rolę w życiu bliskich Filipowicza i Szymborskiej pełniły także mieszkania pisarzy. - To były bardzo ważne miejsca; nie tylko w sensie przestrzennym, ale i duchowym - wspomina Bronisław Maj.
Czytaj także:
Listy miłosne bez patosu
Jesienią Wisława Szymborska wyjeżdżała do Zakopanego. Z kolei Kornel Filipowicz jeździł wtedy na ryby. W tym czasie pisarze wysyłali do siebie listy; na przykład w korespondencji z biwaku rybnego w 1969 roku Filipowicz opowiadał poetce o złowionej rybie i snach, w których pojawiła się noblistka. - Graliśmy na fortepianie na cztery ręce. Trącałaś mnie łokciem, ale dlaczego tego pana, który obracał tylko nuty, trącałaś nogą? - pytał żartobliwie pisarz.
Z kolei Szymborska w liście z Zakopanego w 1968 roku pytała Filipowicza m.in. o to, jaka polonistka pisze o nim pracę magisterską, "dlaczego to nigdy nie jest polonista" oraz czy jak noblistka wróci do domu, to pisarz będzie ją nazywał Wiesławą. - Zawsze, kiedy sprawa robi się poważna i mogliby wpaść w jakiś patos, wtedy oboje, choć Szymborska chętniej, włączają ironię, żart i dystans - opowiada Michał Rusinek.
Ponadto w audycji:
Tytuł audycji: Kulturalna Jedynka
Prowadził: Michał Montowski
Materiał: Magdalena Mikołajczuk
Data emisji: 2.07.2023
Godzina emisji: 23.07
qch
Don i Noblistka. O relacji Wisławy Szymborskiej i Kornela Filipowicza - Jedynka - polskieradio.pl