W swoim wystąpieniu, wygłoszonym na dwa tygodnie przed wyborami prezydenckimi, Putin mówił między innymi o stanie rosyjskiej gospodarki i o wojnie w Ukrainie. Odniósł się również do wypowiedzi prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który wspomniał o ewentualności wprowadzenia wojsk NATO na Ukrainę. Rosyjski przywódca ostrzegł, że Moskwa ma taką broń, która dosięgnie celów na terytorium zachodniej Europy. Rosyjski przywódca jednak nie wspomniał, że taką możliwość natychmiast wykluczyły Stany Zjednoczone, Polska, Niemcy, Wielka Brytania i inne kraje Sojuszu.
Putin chce wpłynąć na Zachód?
O ile agresywna retoryka i grożenie bronią nuklearną nie są nowością ze strony Putina, eksperci zwracają uwagę, że po raz pierwszy przywódca wspomniał o możliwości ataku odwetowego. Zdaniem gościa audycji "Więcej świata" rosyjski dyktator chce w ten sposób wpłynąć na debatę wśród zachodnich państw. - W tym bym widział sens i cel tej wypowiedzi: chodzi o to żeby wpłynąć na debatę związaną z pytaniem: "co należy zrobić, jeśli nie będzie możliwe uruchomienie amerykańskiej części pomocy finansowej na dozbrajanie Ukrainy?" - ocenia Marek Menkiszak.
- Prezydent Putin chce takimi wypowiedziami odstraszyć przed jakimikolwiek działaniami zachodnimi mającymi prowadzić do zwiększenia zachodniego zaangażowania we wspieranie Ukrainy. Wierzy, że w ten sposób uruchomi środowiska w państwach zachodnich, które opowiadają się za deeskalacją i rozmowami z Rosją - komentuje ekspert.
Czytaj także:
Puste obietnice i miraże
Ponad 75 proc. swojego wystąpienia Putin poświęcił problemom socjalnym w Rosji i rozwojowi gospodarczemu. Przywódca zapewniał społeczeństwo, że wojna w Ukrainie nie doprowadzi do spadku standardów życiowych. - Ta część rozwojowa wydaje się złożona z pustych obietnic i miraży - komentuje gość radiowej Jedynki.
- Putin nie wspomina o poważnych problemach, które Rosja obecnie przeżywa, ale stara się rysować szerszą perspektywę. Mówi o przewadze państw niezachodnich w skali globalnej i postępującej marginalizacji państw zachodnich. Ale nie wspomina o tym, że motorem tego wzrostu nie jest Rosja, ale są Chiny i Indie. W ten sposób próbuje trochę zamaskować te problemy - wyjaśnia kierownik Zespołu Rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich.
Ponadto w audycji:
- Spotkanie przewodniczących parlamentów państw Grupy Wyszehradzkiej i Ukrainy dziś w Pradze. Korespondencja Wojciecha Stobby;
- Polska przedstawi swojego kandydata na szefa Komitetu Wojskowego UE. O stanowisko ma ubiegać się gen. Sławomir Wojciechowski. Gość: Łukasz Maślanka, Zespół Bezpieczeństwa i Obronności Ośrodka Studiów Wschodnich;
- Sri Lanka znosi wizy dla setek tysięcy Rosjan, którzy przybyli na wyspę, żeby uniknąć wojny w Ukrainie - Rosjanie mają opuścić kraj w ciągu dwóch tygodni. Chodzi o osoby, które przebywają na wyspie na przedłużonych wizach turystycznych. Do resortu turystyki trafiały skargi na rosyjskich turystów, którzy mają nielegalnie prowadzić firmy - Rosjanie prowadzą bary, kluby nocne i wynajmują sprzęt wodny "tylko dla białych", z ich usług nie mogą skorzystać miejscowi. Materiał reporterski Macieja Jastrzębskiego;
- "Rozważamy użycie zamrożonych aktywów Rosji na pomoc wojskową dla Ukrainy" - oświadczył rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby. Wcześniej podobną sugestię w Sao Paulo wysunęła szefowa resortu finansów Janet Yellen. Podobną opinię w kontekście Unii Europejskiej wyraziła przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Zaś premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak podkreśla, że Zachód powinien być odważniejszy w przejmowaniu rosyjskich aktywów, które zostały zamrożone po inwazji na Ukrainę. W grę wchodzi 300 miliardów dolarów zamrożonych w bankach europejskich, amerykańskich i japońskich. Materiał Aleksandra Ziemiańczyka i gość: prof. Artur Roland Kozłowski, Uniwersytet WSB Merito.
Tytuł audycji: Więcej świata
Prowadził: Michał Strzałkowski
Data emisji: 29.02.2024
Godzina emisji: 17.18
qch/PR24/kormp