Kuchnia regionalna w dwudziestoleciu międzywojennym
Bartosz Paluszkiewicz zwraca uwagę, że dania serwowane w najpopularniejszych restauracjach były do siebie bardzo podobne. - Gdybyśmy jednak udali się do lokalu drugorzędnego lub trzeciorzędnego, to na pewno mielibyśmy podane potrawy z danego regionu przygotowane każdego dnia na nowo - podkreśla.
W takim menu mogły pojawić się: maczanka krakowska, flaki po warszawsku lub chleb ilustrowany. Ta ostatnia nazwa związana była z Poznaniem i dotyczyła charakterystycznej zakąski. - Najpopularniejsza, śniadaniowa kanapka z obkładem. Był to chleb z masłem, z szynką i z pomidorem - tłumaczy gość Jedynki.
Jak religia wpływała na nawyki żywieniowe?
Aleksandra Zaprutko-Janicka przypomina, że piątek był dniem, w którym nie podawano żadnych potraw kwalifikujących się jako "mięsne". - Przed wojną ludzie byli bardzo przywiązani do przestrzegania wszelkich postów - zaznacza. Dotyczyło to zarówno katolików, jak również wyznawców prawosławia i grekokatolików.
W soboty przypadał natomiast szabat, obchodzony przez społeczność żydowską. Wówczas obraz wielu miejsc w Polsce ulegał znaczącej zmianie. - Miejsca, które w inne dni tętniły życiem, w soboty tak naprawdę zamierały. Ich główni użytkownicy zajmowali się wtedy swoimi praktykami religijnymi - zaznacza historyczka i publicystka.
Flaki na przestrzeni dekad
Krzysztofa Karpińska-Wódz jako edukatorka kulinarna zwraca szczególną uwagę na czwartek określany "dniem flaków". - To bardzo egalitarna potrawa. Można ją było zjeść w najprostszych flaczarniach, a podawano ją z bułkami lub z kiszką z kaszy manny. Z kolei w eleganckich hotelach flaki serwowano zapiekane pod parmezanem - zdradza.
Dodaje, że dziś podczas rekonstrukcji flaki mają raczej rzadką konsystencję. Tymczasem przed wojną była to tak naprawdę potrawka. - Robione były na zasmażce, bardzo często z dodatkiem pulpetów. Były to pulpety z łoju, ale bardzo chętnie wykorzystywano również podroby - wyjaśnia rozmówczyni Grzegorza Kalinowskiego.
---
W okresie międzywojennym w Warszawie każdego roku funkcjonowało ok. 900 punktów gastronomicznych. 95 proc. z nich miało charakter spółki z ograniczoną odpowiedzialnością. - Funkcjonował podział na lokale pierwszorzędne, drugorzędne i trzeciorzędne. Z prawem wyszynku i bez prawa wyszynku. Na lokale nocne, na hotele z prawem wyszynku, na cukiernie, kawiarnie - wylicza Bartosz Paluszkiewicz.
Czytaj też:
Polska dwudziestolecia międzywojennego to kraj, który właśnie odrodził się po I wojnie światowej. Regularnie wybuchały zamieszki głodowe, podczas których domagano się chleba, pracy i godnych warunków życia. - W roku 1918 grupa kobiet rzuciła się na wóz transportujący zapasy dla wojska, bo domagały się one mąki. Frykasy jak flaki po warszawsku wiele osób mogło oglądać co najwyżej przez szybę - zaznacza Aleksandra Zaprutko-Janicka.
W najbiedniejszych domach królowały potrawy najtańsze. To kasze, ziemniaki czy zupy. - Z ciepłych napojów herbata i kawa, chociaż kawa też "oszukana". Ta, do której my jesteśmy przyzwyczajeni, niestety często była poza zasięgiem takiego gospodarstwa domowego - wskazuje gość audycji. Dodaje jednocześnie, że wydatki na tę i tak nie najlepszej jakości żywność stanowiły duży odsetek domowego budżetu.
Stąd właśnie popularność poradników prowadzenia gospodarstwa, zamieszczanych w międzywojennej prasie kobiecej. - Te mniej zamożne kobiety starały się dzięki takim nowoczesnym sposobom wydźwignąć rodzinę z biedy i jednocześnie zapewnić jej jak najlepszy codzienny byt. Wszystko to w oparciu o planowanie posiłków, o wykorzystywanie zakupionych produktów do ostatniego okruszka i do ostatniej łupiny - wyjaśnia Zaprutko-Janicka.
Jakie potrawy serwowano w najlepszych restauracjach?
Na to, by bywać w najelegantszych lokalach, stać było od kilku do kilkunastu procent społeczeństwa. Do jednej z takich restauracji "zaprosił nas" Bartosz Paluszkiewicz. - Otwieram kartę z roku 1937 i za porcję kawioru ziarnistego należało zapłacić 12 zł. To tygodniówka przeciętnego robotnika. Sandacz za 4,50 zł, filet z polędwicy z garniturem, czyli z warzywami, za 4 zł, a do tego kieliszek jarzębiaku za 1,20 zł - wylicza gość Jedynki.
Potrawy te przygotowywali najlepsi polscy kucharze i również ich renoma powodowała, że ceny były wysokie.
Tytuł audycji: "Odrodzona - nieznana"
Prowadził: Grzegorz Kalinowski
Goście: Aleksandra Zaprutko-Janicka (krakowska historyczka i publicystka, współzałożycielka "Ciekawostek historycznych", autorka m.in. "Okupacji od kuchni"), Krzysztofa Karpińska-Wódz (edukatorka kulinarna w Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie), Bartosz Paluszkiewicz (autor książki "Warszawskie przedwojenne restauracje, bary i kawiarnie" oraz prowadzący facebookowy profil "Przedwojenne Restauracje, Bary i Kawiarnie")
Data emisji: 19.05.2024 r.
Godzina emisji: 12.00
mg/kormp