Bartek Kieżun, dziennikarz i podróżnik, jest zdania, że "literatura jest jednym z ważniejszych popychaczy do podróży". - Jeżeli zaczynam czytać o jakimś zakątku bardzo intensywnie, to we mnie też rośnie ogromna potrzeba odwiedzenia tego miejsca i sprawdzenia, na ile to, co przeczytałem, jest rzeczywiście w jakiś sposób zgodne z tym, co sobie wyobrażam, czytając - twierdzi.
- Mam też wrażenie, że tak naprawdę literatura podróżnicza jest jednym z najlepszych sposobów na to, żeby spopularyzować jakiekolwiek miejsce. Dla mnie media społecznościowe w tym momencie są kompletnie nieatrakcyjne, bo dużo atrakcyjniejsze jest słowo, które jest czymś poważnym i wielkim. Bez literatury podróżniczej życie byłoby po prostu smutne - dodaje.
Od książki i filmu do podróży w (nie)znane
Monika Bień-Königsman, autorka książek, przyznaje, że literatura podróżnicza towarzyszy jej od dawna.
- Jeśli chodzi o Maroko, to najpierw przeczytałam powieść Paula Bowlesa, który mieszkał w Tangerze i napisał "Pod osłoną nieba". Ta książka i ten gęsty, osaczający mnie z każdej strony klimat, później film na podstawie tej książki, tak mnie wciągnęły, że zapragnęłam pojechać i zobaczyć to miejsce. Minęło sporo lat, natomiast tak to we mnie utkwiło, że w pewnym momencie to zostało zrealizowane i mogłam przełożyć na rzeczywistość te obrazy, które widziałam, czytając jego powieść - komentuje pisarka.
Iwaszkiewicz w Iłży
Jarosław Iwaszkiewicz podróżował wielokrotnie na Półwysep Apeniński. Znanym podróżnikiem był również Zbigniew Herbert, który uważał, że żeby pisać o podróżach, trzeba być podróżnikiem, a nie turystą.
- U Iwaszkiewicza najbardziej podobała mi się podróż do Polski. I to nie ta, którą później opisywał w "Podróżach do Polski", tylko ta, którą sobie wyobrażał, kiedy jeszcze mieszkał w Kijowie i kiedy pisał, że takie słowa jak Iłża czy Kielce brzmiały dla niego równie światowo i egzotycznie jak Carcassonne na przykład. Chciałby to wszystko zobaczyć - mówi pisarz Ziemowit Szczerek.
Ziemowit Szczerek uważa, że literatura jako podglebie do podróży to strasznie ważna sprawa. To właśnie dzięki literaturze jako nastolatek chciał zobaczyć Czechy czy Ukrainę. - Ja sobie te Karpaty ukraińskie tak wyobrażałem, że nie byłem w stanie tam nie pojechać. Później doszły do tego jeszcze Karpaty rumuńskie czy rumuńsko-węgierskie. To było bardzo istotne doświadczenie przed podróżami - mówi.
Czy rzeczywistość może sprawić nam zawód?
Paweł Bravo, dziennikarz i znawca Włoch, zwraca uwagę na odróżnienie reportaży i tekstów, które pozwalają nam poznać dany kraj, od powieści, w których jest jakiś obraz miejsca, które zamierzamy odwiedzić. Dlaczego?
- To jest wspaniałe, też to lubię, ale to również bywa niebezpieczne, bo może nas narażać na zawód. Uwielbiałem i zresztą do tej pory wracam do powieści Georges'a Simenona z "Komisarzem Maigret". Pomijając już fakt, że te powieści dzieją się w latach 40., 50. i 60., to potem człowiek jedzie i pyta, gdzie jest ten Paryż, który sobie wyobraziłem - przyznaje Paweł Bravo.
Zobacz także:
Tytuł audycji: Audycja specjalna
Prowadziła: Martyna Podolska
Goście: Paweł Bravo (dziennikarz i znawca Włoch), Ziemowit Szczerek (pisarz), Monika Bień-Königsman (autorka książek), Bartek Kieżun (dziennikarz i podróżnik)
Data emisji: 30.05.2024 r.
Godzina emisji: 10.21
wmkor
Najpierw czytamy, później podróżujemy. Czy literatura zachęca nas do turystyki? - Jedynka - polskieradio.pl