Karolina Romanowska, założycielka Stowarzyszenia Pojednanie Polsko-Ukraińskie ponad miesiąc temu złożyła do prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i do ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej prywatny wniosek o ekshumacje ofiar rzezi wołyńskiej. Chodzi o wydarzenia z 12 maja 1943 roku. Wtedy we wsi Ugły z rąk Ukraińców zginęło 18 członków jej rodziny.
Szef ukraińskiego IPN Anton Drobowycz w odpowiedzi napisał, że jeśli zostanie mu przekazanych więcej informacji na ten temat, to wniosek zostanie uwzględniony w harmonogramie instytutu. A pierwsze prace w tym zakresie są zaplanowane na 2025 rok.
Zdaniem gościa radiowej Jedynki "jest to przede wszystkim sukces pani Karoliny, która może nie rozbiła, ale naruszyła mur odmowy, który istnieje od kilku lat".
Zakaz ekshumacji od 2017 roku
- Przypomnę, że zakaz ekshumacji obowiązuje od 2017 roku. Należy tu też wspomnieć o ministrze Radosławie Sikorskim. Jego wyjazd na Ukrainę i uświadomienie Ukrainie, że Polska podchodzi do tej sprawy poważnie, sprawiło, że po stronie ukraińskiej pojawiło się pewne otwarcie. To jeszcze nie jest przełom. Ale to pierwszy krok w dobrym kierunku. Teraz najlepiej stałoby się, gdyby jak najszybciej ministerstwa kultury obydwu państw - bo ta sprawa leży w ich kompetencji - podjęły rozmowy na temat zawarcia polsko-ukraińskiej umowy, która by ostatecznie uregulowała tę kwestię - powiedział prof. Grzegorz Motyka.
Anton Drobowycz w ukraińskiej telewizji podkreślił, że Polsce od lat nie udaje się powołać ani grup roboczych, ani komisji międzyresortowych. - Cóż, najwyraźniej zrozpaczeni polscy obywatele zwracają się bezpośrednio do nas. Chociaż tak naprawdę istnieją międzyresortowe mechanizmy międzynarodowe, które powinny się tym zająć, to w wyjątkowych przypadkach pomożemy - dodał.
Nie będzie porozumienia? "Irracjonalny spór i rosyjskie prowokacje"
Według profesora Motyki "rzecz polega na irracjonalnym sporze, który od kilku lat prowadzą ze sobą dwa instytuty pamięci narodowej - polski i ukraiński".
- W 2019 roku prezydenci Duda i Zełenski zawarli kompromis. Strona ukraińska, zgodnie z założeniami, miała znieść zakaz ekshumacji pod warunkiem, że zostanie odnowiony jeden legalny grób ukraiński na terenie Polski. Ale na podstawie ekspertyz polskiego IPN okazało się, że nie można odnowić wskazanej przez Ukraińców mogiły w kształcie historycznym. Bo brakowało tablicy z nazwiskami pochowanych tam partyzantów. Strona ukraińska uznała, że to nie jest odnowiona mogiła. W efekcie mamy pat - podkreślił gość Jedynki.
Czytaj także:
Przypomniał również, że do 2017 roku ekshumacje były przeprowadzane. - Powstawały cmentarze. To był proces żmudny. Działo się w tym zakresie zbyt mało i zbyt wolno, ale się działo. Natomiast w 2016 i 2017 roku doszło po obydwu stronach granicy do zniszczenia szeregu grobów - w Polsce ukraińskich, na Ukrainie polskich. Możemy się domyślać, że to było z rosyjskiej inspiracji i bardzo możliwe, że również prowokacji. Najbardziej sztandarowym wydarzeniem tych prowokacji było ostrzelanie z granatnika konsulatu polskiego w Łucku. Na końcu szeregu tych prowokacji jest zakaz ekshumacji wprowadzony przez stronę ukraińską - powiedział prof. Grzegorz Motyka.
- Ubolewam, że obie strony weszły w rosyjską prowokację - w kontrze wobec siebie - jak w masło. A było to motywowane patriotycznym wzmożeniem. Nie wierzę w żadne porozumienie między polskim a ukraińskim IPN w tej sprawie. Obie strony, mimo że w międzyczasie wybuchła wojna, nie potrafią nawet ze sobą rozmawiać - podsumował szef Wojskowego Biura Historycznego.
oprac. Robert Bartosewicz
Audycja: W samo południe
Prowadził: Krzysztof Grzesiowski
Gość: prof. Grzegorz Motyka (dyrektor Wojskowego Biura Historycznego)
Data emisji: 7.10.2024
Godzina emisji: 12.15