"Santi - odnaleźć Orła". Tomasz Stachura: Orła jeszcze nie odnaleźliśmy, ale wydobyliśmy go z czeluści niepamięci

Data publikacji: 05.11.2024 11:20
Ostatnia aktualizacja: 05.11.2024 19:46
Ten tekst przeczytasz w 4 minuty
Tomasz Stachura
Tomasz Stachura, Autor - PAP/Adam Warżaw
- Do dzisiaj zorganizowaliśmy 10 ekspedycji. Przebadaliśmy kawał Morza Północnego, odkryliśmy ok. 700 nowych wraków. Jestem dumny, że młodzi ludzie bardzo się tym interesują - powiedział w audycji "Po drugiej stronie lustra" Tomasz Stachura, pomysłodawca i szef długofalowego projektu "Santi - odnaleźć Orła". Nurek ma nadzieję, że to właśnie jego ekipie uda się rozwiązać zagadkę słynnego polskiego okrętu podwodnego.

Tomasz Stachura dokonał ponad tysiąca zejść w morskie głębiny. Jego ulubionym akwenem jest Morze Bałtyckie, gdzie dokumentuje zatopione stalowe kolosy, jak i drewniane relikty przeszłości. Jego wielkim, wciąż niezrealizowanym marzeniem jest odnalezienie okrętu ORP Orzeł.

POSŁUCHAJ

31:58

"Santi - odnaleźć Orła". Tomasz Stachura: Orła jeszcze nie odnaleźliśmy, ale wydobyliśmy go z czeluści niepamięci (Po drugiej stronie lustra/Jedynka)

 

Projekt "Santi - odnaleźć Orła"

Stachura jest pomysłodawcą i szefem długofalowego projektu zatytułowanego "Santi - odnaleźć Orła". ORP Orzeł w maju 1940 roku, będąc już w służbie aliantów, wyszedł na patrolowy rejs z portu niedaleko Edynburga i ślad po nim zaginął. - Niektórzy uważają, że to jest jedna z największych zagadek II wojny światowej - zauważył gość audycji "Po drugiej stronie lustra".

- Ja jestem z pokolenia wychowanego na tej legendzie. Wszyscy moi rówieśnicy znali historię ORP Orzeł. Ja myślałem, że to wiedza powszechna, również współcześnie, tymczasem, jak chciałem o tym porozmawiać z moim dwudziestokilkuletnim synem, to się okazało, że dla niego to jest rzecz zupełnie nieznana. Uznałem, że trzeba coś z tym zrobić - opowiedział. 

W 2013 roku pojawiła się informacja, że ORP Orzeł został odnaleziony. Okazało się jednak, że to - bardzo podobna do Orła, jeśli chodzi o parametry - brytyjska jednostka z I wojny światowej. - W naszym środowisku nurkowym zaczęło się o tym rozmawiać. Ja się przyjaźnię z dr. Benedyktem Hacem, który jest weteranem poszukiwań Orła. Zapytałem go, czy nie możemy się tym zająć. On się odezwał do eksperta, dr. Huberta Jando. Zrodził się plan poszukiwań - opisał Stachura.

Gość Katarzyny Kobyleckiej przyznał, że na początku myślał, że to będzie prosta misja, że wystarczy trochę poszukać w internecie. - Wytypowaliśmy pozycje. Byliśmy na sto procent pewni, że znajdziemy Orła. Przeżyliśmy wielką przygodę, sztorm, ale jednostki nie odkryliśmy. W wytypowanych miejscach były jakieś stare wraki. Zauważyliśmy jednak, że gdy opowiadaliśmy o naszych działaniach, to w ludziach budziły się nieprawdopodobne emocje. Powstał pomysł długofalowego projektu. Nazwaliśmy go "Santi - odnaleźć Orła" - powiedział.

- Od 2014 roku do dzisiaj zorganizowaliśmy 10 ekspedycji. Przebadaliśmy kawał Morza Północnego. Odkryliśmy ok. 700 nowych wraków. Orła nadal nie ma, ale jak to kiedyś dr. Haca bardzo mądrze powiedział, wydobyliśmy Orła z czeluści niepamięci. Jestem dumny, że pokolenie mojego syna bardzo się tym interesuje - zaznaczył gość radiowej Jedynki.

"Już wiedzieliśmy, że trafiliśmy na coś ciekawego"

W lipcu światowe media obiegła informacja o odkryciu na dnie Bałtyku, niedaleko wyspy Olandia, 16-metrowego żaglowca z drewna, wypełnionego butelkami szampana, wina i wody mineralnej. Przybliżoną datę zatonięcia żaglowca wskazały zachowane znaki Selters na glinianych butelkach z niemiecką wodą mineralną. Ten rodzaj wody produkowano w latach 1850-1880.

W audycji "Po drugiej stronie lustra" Tomasz Stachura przyznał, że to, że informację tę podchwyciły media, go zdziwiło. - Wychodzi na to, że nic się tak dobrze nie sprzedaje w czasie wakacji, jak skarb i drogi alkohol - powiedział.

- Nie chcę powiedzieć, że tę jednostkę odkryliśmy przypadkiem, ale ja tego wraku nie miałem na swojej liście. To już był koniec dnia, chcieliśmy już wrócić do portu. Byłem na 90 proc. pewny, że trafiliśmy na kuter rybacki, a te dla nas, nurków wrakowych, są najmniej ekscytujące. Dwóch członków zespołu zdecydowało się jednak zejść na dół. Umówiliśmy się, że jak to będzie kuter, to szybko wyjdą. Gdy minęła godzina, półtorej, już wiedzieliśmy, że trafiliśmy na coś ciekawego - opowiedział.

Choć sama jednostka nie była imponująca, miała ładunek porcelany, co spowodowało, że nurkowie postanowili "zgłębić" temat. - Rano zeszliśmy wszyscy po kolei. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że wrak jest po burty załadowany ładunkiem. Ja w życiu widziałem wraki, w których zatopiona była jedna, dwie butelki alkoholu, ale tu były całe skrzynie, równiutko ułożone butelki szampana, kosze z wodą mineralną, butelki z innym alkoholem - wyjaśnił.

Po nagłośnieniu odkrycia szwedzka administracja rządowa zdecydowała o objęciu ochroną prawną wraku. Decyzja oznacza, że zabronione jest nurkowanie w pobliżu wraku i jego plądrowanie. Mimo to, gdy odkrywcy, w porozumieniu z władzami Szwecji, ponownie odwiedzili wrak, wyszło na jaw, że jednostkę odwiedzili już inni i część butelek zaginęła.

"Nurkowanie stało się moją największą życiową pasją. Od niej zaczęło się moje zainteresowanie historią i fotografią" - w "Po drugiej stronie lustra" można posłuchać, skąd się wzięła u bohatera audycji chęć, by penetrować głębiny, i jak wyglądały jego pierwsze wyprawy wrakowe. Mówiliśmy również o genezie niezwykłego zdjęcia autorstwa Stachury, które trafiło na okładkę magazynu "National Geographic". - To była w moim życiu przełomowa historia - podkreślił gość Katarzyny Kobyleckiej.

Czytaj więcej: 

Prowadziła: Katarzyna Kobylecka

Gość: Tomasz Stachura (nurek, fotograf i badacz wraków, szef firmy Santi Diving, członek prestiżowego nowojorskiego stowarzyszenia eksploratorów i badaczy - The Explorers Club) 

Data emisji: 5.11.2024 

kk/wmkor

Familijna Jedynka
Familijna Jedynka
cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.