Wielu rodziców zastanawia się, kiedy może pozwolić swoim dzieciom na pierwszą samodzielną podróż autobusem, zrobienie drobnych zakupów czy samodzielne dotarcie do szkoły. Problem pojawia się, jeśli rodzice nie wiedzą, gdzie tak naprawdę przebiega granica między opiekuńczością a nadopiekuńczością i lękiem o dziecko.
- Wiadomo, że jakiś rodzaj lęku towarzyszy większości rodziców. Można powiedzieć, że to jest wpisane w rodzicielstwo. On zresztą też trochę chroni, bo doświadczenie życiowe dorosłych pokazuje, że rodzice myślą szerzej i oceniają sytuację bardziej z lotu ptaka, więc wiedzą, jakie mogą czyhać na dziecko niebezpieczeństwa - zauważa Marta Bąkowska.
Psycholog dodaje: - Ta cienka granica przebiega w tym miejscu, kiedy u rodzica brakuje racjonalnej oceny sytuacji. Tzn. w rodzicu nie ma samouspokojenia. Jeżeli rodzic w środku dyskutuje ze sobą, to jest to w porządku, ale jeśli traci dystans do tej wewnętrznej dyskusji i racjonalnych argumentów (…), a zaczyna wyobrażać sobie jakieś najstraszniejsze rzeczy, to lęk powoduje, że rodzic zatrzymuje dziecko. Nie pozwala mu, żeby zdobywało rosnącą samodzielność i autonomię.
Jeżeli to sprawia, że również dziecko nabiera coraz większego lęku i podąża za rodzicem krok w krok, to wtedy można powiedzieć, że doszło do przekroczenia tej cienkiej granicy.
Samodzielność zależy od dojrzałości dziecka
Marta Bąkowska zwraca uwagę, że rodzice uczą się zaufania do dziecka przez całe życie. - Kiedy widzimy, że dziecko świetnie sobie poradziło, np. wróciło na czas, to rodzic automatycznie uspokaja się - wyjaśnia ekspertka.
- Pamiętajmy, że to nie wiek metrykalny świadczy o tym, czy dziecko jest gotowe do różnych samodzielnych aktywności, tylko dojrzałość dziecka. Musimy też zdawać sobie sprawę, że dzisiaj mamy wyjątkowo wymagające czasy. Czym innym jest pokonanie trasy przez 8-latka w lokalnej przestrzeni, między szkołą, sklepem i domem, a czym innym jest przemieszczanie się po mieście. Tym bardziej że z taką orientacją przestrzeni mają jeszcze kłopoty nastolatki - mówi Marta Bąkowska.
Lepiej nie rzucać dziecka na głęboką wodę
Stąd też wiele zależy od wieku dziecka, jego dojrzałości oraz od tego, czy towarzyszą mu problemy związane z rozwojem, np. emocjonalnym. - Byłabym za tym, żeby rodzice nie rzucali dziecka na głęboką wodę, tylko stopniowali, towarzyszyli, ale też modelowali zachowania - podpowiada Marta Bąkowska.
Zobacz także:
Audycja: Cztery pory roku
Prowadziła: Agnieszka Kunikowska
Gość: Marta Bąkowska (psycholog)
Data emisji: 7.11.2024
Godzina emisji: 9.37
DS/wmkor