Ceper kiedyś, ceper dziś
Dziś mianem ceprów określa się turystów przyjeżdżających do Zakopanego z nizinnych regionów Polski. Okazuje się jednak, że w dwudziestoleciu międzywojennym znaczenie słowa było inne. - Chodziło o ludzi przyjeżdżających za chlebem. Przyjeżdżali z małopolskich wsi, szukając lepszego bytu. Zakopane dość żywiołowo się rozwijało i ceprzy to byli ludzie ciężkiej pracy. I pewnie znajdywali tutaj lepsze życie, ale nie było ono życiem usłanym różami - tłumaczy dziennikarz, Maciej Krupa.
Grzegorz Kalinowski przypomina, że na szczycie tatrzańskiej ewolucji stoją rdzenni mieszkańcy Tatr, czyli osadnicy z Małopolski, Niemiec oraz potomkowie pasterzy wołoskich. - Za nimi, ludność napływowa. Ci, którzy mieszkają pod Tatrami od stu czy dwustu lat - zaznacza. Ciekawy jest ranking ceprów stosowany przez górali. Najwyżej stoi "pniok", czyli taki, który wrósł od paru pokoleń, ma dom i pracę. "Krzok" dopiero się zakorzenia, a "ptok" wciąż kursuje, nie mając stałego miejsca pobytu pod Tatrami.
Na drugim biegunie są turyści i tzw. dżemojady, czyli osoby przywożące wszystko ze sobą, wręcz skąpe, a zarazem niezwykle roszczeniowe.
Jak komercjalizowało się Zakopane?
Przewodnik i historyk sztuki, Piotr Mazik, przypomina, że przełomowy dla Zakopanego okazał się rok 1918. Wówczas rozpoczął się okres komercjalizacji, nazwany "narty-dancing-brydż". - Kończy się czas pewnego wzlotu duchowego tego miejsca. Rozpoczyna się inny sposób istnienia - przekonuje antropolog i etnograf, Kuba Szpilka. Stolica Tatr staje się miejscem, gdzie elity II RP bawią się i odpoczywają. Od dekad wiele emocji budzą również kwestie architektoniczne.
W przeszłości nie budowano na terenach, na których rósł owies, czy ziemniaki. Wieś kształtowała się wzdłuż kluczowych dróg. - Ulica Kościeliska była naturalnym przedłużeniem szlaku prowadzącego do Doliny Kościelskiej, gdzie topiono żelazo. Drugi szlak, czyli obecne Krupówki, również związany jest z przemysłem hutniczym. To była droga do Kuźnic - analizuje Jan Karpiel-Bułecka. Dodaje, że kiedy rozpoczął się boom turystyczny to zaczęły powstawać kolejne obiekty służące do obsługi zwiększonego ruchu.
Kim dla Zakopanego był "Witkacy"?
Każda epoka odwołuje się do własnych legend zakopiańskich. Nie sposób zapomnieć o takich nazwiskach, jak Kornel Makuszyński, Tytus Chałubiński, Sabała, Helena Marusarzówna, czy Stanisław Marusarz. Na wyobraźnię szczególnie działa jednak "Witkacy". - Stanisław Ignacy Witkiewicz na pewno byłby szczęśliwy, że jego sztuki w ogóle są grane. Na pewno byłby szczęśliwy, że powstał teatr jego imienia i że ktoś o nim pamięta - przekonuje aktor, Marek Wrona.
Kiedy "Witkacy" umierał w roku 1939, szersza publiczność traktowała go jako wariata i dziwaka. Eksperymentował z formą literacką i malarską, eksperymentował też z samym sobą. - Przyjaciele lekarze podawali mu przeróżne substancje. Pod ich wpływem poszerzał jaźń i percepcję. Świadczy o tym wiele obrazów i wątków w literaturze. Było to dla niego doświadczenie poszukiwawcze, a nie zaspokajanie przyziemnych przyjemności - wyjaśnia gość Jedynki.
Zobacz także:
Tytuł audycji: Odrodzona-nieznana
Prowadził: Grzegorz Kalinowski
Goście: Andrzej Szozda, Maciej Krupa, Jerzy Jurecki (założyciel "Tygodnika Podhalańskiego"), Piotr Mazik (przewodnik, historyk sztuki), Kuba Szpilka (etnograf, antropolog), Jan Karpiel-Bułecka (architekt, muzykant), Marek Wrona (aktor), Zofia Radwańska i Julita Dębowska (Muzeum Tatrzańskie), Katarzyna Depta-Garapich (artystytka wizualna)
Data emisji: 21.02.2025 r.
Godzina emisji: 17.10
mg