Prezydent Donald Trump ogłosił w środę podniesienie stawek celnych na import do Stanów Zjednoczonych. - Moi rodacy, to dzień wyzwolenia, na który czekaliśmy od dawna - mówił. Nowe stawki wynoszą od 10 proc. dla większości krajów do 54 proc. wobec Chin. Amerykańskie cła na produkty z Unii Europejskiej wyniosą 20 proc. Komisja Europejska zapowiedziała, że wprowadzi środki zaradcze.
Przemyślany ruch
- Zobaczymy, od czego faktycznie Ameryka wyzwoli się po tym dniu. Bez wątpienia został ten ruch przemyślany. Obawiano się reakcji rynków, dlatego ogłoszenie zostało przesunięte na moment już po zamknięciu giełdy nowojorskiej, a same te cła zostały rozłożone na dwie tury, to znaczy te państwa, które nie są wymienione na liście, oberwą 5 kwietnia, a państwa z listy - 9 kwietnia - powiedział Mateusz Piotrowski.
W jego opinii czas pokaże, czy decyzja Trumpa była słuszna. - Jeżeli się okaże, że Donald Trump ma obsesję na punkcie wzmacniania amerykańskiej gospodarki poprzez izolację handlową, stawianie na cła, karanie innych państw, i to się nie przekłada na poprawę dobrobytu przeciętnego pracującego Amerykanina, to może się okazać, że ten plan republikański, czy plan Trumpa, wykolei się już w wyborach połówkowych do Kongresu w listopadzie 2026 roku, nie mówiąc już o kolejnych wyborach prezydenckich - podkreślił Piotrowski.
Element negocjacyjny
Amerykanista zwrócił uwagę, że państwa, które nie znalazły się na liście, "obrywają i tak 10-procentowymi cłami". Fakt, że cła nie objęły Rosji, Piotrowski uznał za element wpisany w kontekst negocjacji wojennych. - Wygląda to momentami śmiesznie, choć oczywiście też strasznie, biorąc pod uwagę, że lista państw nie ograniczyła się do np. kilkunastu partnerów handlowych, tylko jest momentami bardzo, bardzo szczegółowa - stwierdził.
Źródło: Program 1 Polskiego Radia/paw/kor
Trump ogłosił "dzień wyzwolenia". Amerykanista: ten plan może się szybko wykoleić - Jedynka - polskieradio.pl