W przededniu Bitwy Warszawskiej, 12 sierpnia 1920 roku, warszawskie gazety informowały m.in. o odezwie generała Józefa Hallera do ochotników, by wytrwali w obronie zagrożonej stolicy. Informowano również o obowiązku rejestracji gołębi pocztowych i godzinie policyjnej. Obowiązywała ona od 22 do 4 rano. W prasie znaleźć można było ponadto informacje o trzytygodniowym zapasie mąki w Warszawie, zgromadzonym na wypadek długiego oblężenia.
Bolszewicka nawałnica
Ofensywa Armii Czerwonej rozpoczęła się w pierwszych dniach lipca w 1920 roku na Białorusi. Jej cele zostały przedstawione już rok wcześniej przez samego Lenina. - Niemcy będą nasze. Odzyskamy Węgry. Bałkany powstaną przeciwko kapitalizmowi. Powstaną Włochy. Burżuazyjna Europa ogarnięta jest przez nawałnicę i drży w posadach - ogłosił przywódca rewolucji.
Bolszewicy byli na tyle pewni swojego zwycięstwa, że odrzucali wszelkie propozycje rozmów pokojowych. Po pierwszych atakach Armii Czerwonej i stopniowym wycofywaniu się Wojska Polskiego w kierunku Warszawy nasza armia przeszła do kontrofensywy. Zwycięstwo Polaków w Bitwie Warszawskiej skutecznie powstrzymało bolszewickie natarcie.
Warszawa w przededniu wielkiej bitwy
Prof. Rafał Habielski, historyk, przyznaje, że przed bitwą o stolicę nastroje wśród ludności były bojowe. W lewobrzeżnej Warszawie doskonale słychać było bowiem odgłosy zbliżającego się frontu i artyleryjskie wystrzały. - Złowrogi pomruk był świadectwem tego, jak groźna jest sytuacja. Natomiast prasa miała trudne zadanie. Z jednej strony czuła się w obowiązku, by pełnić funkcję informacyjną, z drugiej nie mogła pisać o wszystkim - zwraca uwagę gość "Eureki".
W Warszawie obowiązywał wówczas stan wyjątkowy i dotyczyło to również zakresu wolności wypowiedzi. Co więcej, wiele informacji wojsko zachowywało dla siebie. - Prasa była też podzielona politycznie, związana z konkretnymi ugrupowaniami. Nie wszystkie stronnictwa polityczne podzielały, od wiosny 1920 roku, politykę wschodnią marszałka Piłsudskiego - tłumaczy prof. Rafał Habielski. Uważano na przykład, że cele wyprawy kijowskiej niekoniecznie zgodne są z polską racją stanu.
Piłsudski. Zdeterminowany, ale i niepewny jutra
13 sierpnia 1920 roku Rosjanie rozpoczęli ofensywę i zajęli Radzymin - który później w wyniku ciężkich walk przechodził z rąk do rąk. Wiadomo było, że najeźdźcy szykują się do bezpośredniego ataku na Warszawę. - Piłsudski, z racji pełnienia funkcji naczelnego wodza, inspekcjonował jednostki walczące na przedpolu, oceniał stan fortyfikacji. Manewr oskrzydlający, który przedsięwziął, polegał na tym, żeby wykorzystać długie linie komunikacyjne i zaatakować armie sowieckie ze skrzydeł - analizuje gość audycji.
Uderzenie znad Wkry i Wieprza miało pomóc w rozstrzygnięciu bitwy poprzez uniemożliwienie Sowietom prowadzenia dalszej aktywności i zmuszenie ich do cofnięcia się. Piłsudski był jednak świadomy ryzyka tej operacji. - 12 sierpnia na własną prośbę spotkał się z premierem Wincentym Witosem i na wszelki wypadek złożył na jego ręce dymisje ze stanowiska Naczelnego Wodza i ze stanowiska Naczelnika Państwa - przypomina prof. Rafał Habielski.
Osoby, które wówczas spotykały się z marszałkiem, mówiły o widocznym u niego zmęczeniu, niepewności jutra, ale i ogromnej determinacji. 12 sierpnia wyjechał z Warszawy i ruszył do Puław, gdzie stacjonował jego sztab. - Rozpoczął operację. To uderzenie, które jest początkiem sukcesu. Przejawem jest odepchnięcie wojsk sowieckich od Warszawy - podsumowuje gość "Eureki".
Podczas audycji usłyszeliśmy wspomnienia z Archiwum Polskiego Radia.
Czytaj także:
Zapraszamy również do odwiedzenia serwisu specjalnego Polskiego Radia poświęconego Bitwie Warszawskiej 1920.
Tytuł audycji: Eureka
Prowadziła: Dorota Truszczak
Gość: prof. Rafał Habielski (historyk)
Data emisji: 12.08.2022
Godzina emisji: 19.30