Dzień Edukacji Narodowej. Wspominamy naszych ulubionych nauczycieli

Święto nauczycieli, i szeroko rozumianej oświaty, przypada na dzień 14 października. Obchodzimy wtedy rocznicę powstania, w 1773 r., Komisji Edukacji Narodowej – pierwszego w Europie ministerstwa oświaty – która zajęła się reformowaniem szkolnictwa w Polsce. Instytucja była pierwszym na świecie ministerstwem oświaty i o wiele lat wyprzedziła podobne rozwiązania w innych państwach. Na wniosek króla Stanisława Augusta Poniatowskiego powołał ją 14 października 1773 r. Sejm Rozbiorowy. Działała do 1794 roku.

YouTube/Ministerstwo Edukacji i Nauki

Nauczyciele surowi, ale inspirujący

W Dniu Edukacji Narodowej w "Czterech porach roku" wraz ze słuchaczami i dziennikarzami rozmawialiśmy o najlepszych nauczycielach. Małgorzata Raducha ciepło wspomina swoją pierwszą nauczycielkę, a jednocześnie wychowawczynię. - To ona nauczyła mnie pięknego kroju pisma, zwracała uwagę na szlaczki. Kto dzisiaj pamięta, czym były szlaczki stawiane w zeszycie w trzy linie? - usłyszeliśmy. Dodała jednocześnie, że była to nauczycielka surowa. 

Drugie wspomnienie dotyczyło nauczyciela języka polskiego z liceum. Choć również wymagający, już po maturze przeszedł ze swoimi uczniami na "ty". - Dzięki niemu do tej pory, po tylu latach, pamiętam wiersze na pamięć. Dzięki niemu, w latach 80., kiedy to było jeszcze zakazane, czytałam Miłosza czy Herlinga-Grudzińskiego - podkreśla dziennikarka Programu 1 Polskiego Radia i przyznaje, że lekcje te stanowiły "pierwsze okno na świat".

Okiełznać łobuziaka

W sercu Sławy Bieńczyckiej, szczególne miejsce zajmuje wychowawczyni z czasów VII i VIII klasy Szkoły Podstawowej. Emerytowana nauczycielka matematyki i języka niemieckiego, objęła klasę "łobuziaków". - Postanowiła się nami zająć. Najbardziej nieposłuszne dzieci, nagle przy niej, okazywały się fajnymi dziećmi - wspomina dziennikarka. Dodaje, pani Kunegunda do tego stopnia potrafiła zająć się podopiecznymi, że ci utrzymywali z nią kontakt jeszcze po zakończeniu edukacji w podstawówce. 

Gdy w klasie trafiali się uczniowie z problemami edukacyjnymi, którym groziło na przykład niezdanie do następnej klasy, mogli liczyć na dodatkowe, indywidualne korepetycje. Odbywały się one już po lekcjach. - Albo prosiła nas, dzieci uczące się lepiej, żeby zająć się tymi, którym nauka idzie gorzej. Wyjątkowa osoba, nauczycielka z takim prawdziwym powołaniem - podsumowała Sława Bieńczycka w rozmowie z Joanną Racewicz. 

Magia w szkole. Czy to możliwe?

Gościem "Czterech pór roku" był również Przemysław Staroń, wyróżniony tytułem Nauczyciela Roku 2018. Jego zdaniem, w szkole powinna być przede wszystkim magia. - To magia spotkania, magia relacji, magia wspólnego poszukiwania odpowiedzi na najważniejsze pytania, które przynosi życie i rzeczywistość. To towarzyszenie sobie w rozumieniu życia, jego złożoności - wylicza gość Programu 1 Polskiego Radia. Dodaje, że nauczyciel powinien "połączyć się w empatii" z uczniami i rodzicami.

Staroń wychował ponad 50 olimpijek i olimpijczyków z filozofii, nie wystawiając stopni. W rozmowie z Joanną Racewicz przekonuje, że jeśli już oceny są stosowane, powinny pełnić funkcję motywacyjną. - Starałem się "zapalać ich" do tego poznawania. Towarzyszyć im w tym procesie - podkreśla. Zawiłości filozofii tłumaczył m.in. przy pomocy klocków, pacynek czy ciastek nawiązujących do nazwiska Gottfrieda Wilhelma Leibniza. 

Czytaj również: