"Z głową w górach". Kamil Wicik i "Muzyczna Jedynka" w Ustrzykach Dolnych [POSŁUCHAJ]

Zespół Tańca Ludowego "Bandanki" prezentuje na scenach choreografie charakterystyczne dla kultury ludowej z różnych regionów Polski. Wśród nich oczywiście znajduje się także taniec w wydaniu bieszczadzkim. Jak wyjaśnia Beata Maciołek, kierowniczka zespołu, częściowo przypomina on choreografie Lachów Sądeckich i układy z Beskidu Śląskiego.

Gość "Muzycznej Jedynki" zwraca uwagę, że działalność zespołu "Bandanki" trwa już 30 lat. - Mamy dość sporo wyjazdów, również zagranicznych. Jeździmy na festiwale i przeglądy; byliśmy w różnych krajach Europy i zdobywaliśmy prestiżowe nagrody - opowiada Beata Maciołek. Kierowniczka zespołu dodaje, że młodzież chętnie uczestniczy w zajęciach z tańca ludowego. - Młodzież doskonale wie, że wyjeżdżając i ubierając strój, promujemy nasze miasto, gminę i nasze Bieszczady oraz nas, Polaków - opowiada rozmówczyni Kamila Wicika.

Czytaj również: 

Artystyczne zaproszenie w Bieszczady

Co sprawia, że do Bieszczad przybywa tak wielu artystów, którzy jednocześnie poświęcają swoje dzieła temu regionowi? Zdaniem Piotra Rogali, który wykonuje poezje śpiewane, ta część Polski w magiczny sposób wpływa na rzeźbiarzy, malarzy oraz muzyków. - Człowiek tutaj chce tworzyć i tworzy. Myślę, że Bieszczady bardzo dobrze wpływają na twórczość - ocenia bieszczadzki bard. - Mam nadzieję, że moja twórczość zachęca ludzi do przyjechania w te regiony. Od niektórych osób słyszałem, że te teksty im się podobają - mówi gość "Muzycznej Jedynki.

W utworze "Bieszczadnik" Piotr Rogala śpiewa, że "Bieszczady weszły mu w krew". Artysta ocenia, że słowa tej piosenki są esencją tego, co przyciąga ludzi do tego regionu. - Niektórym marzy się zamieszkanie w Bieszczadach i tak robią. Ja też jestem takim "flancowanym" Bieszczadnikiem, bo moje rodzinne strony to Kielecczyzna - zdradza artysta. - Myślę, że muzyka, która opowiada o Bieszczadach, zachęca ludzi do przyjechania tutaj. Jest sporo pasjonatów, którzy przyjeżdżają tutaj z całej Polski i regularnie się z nimi spotykamy - ocenia Piotr Rogala.