Początkowo tereny delty Nilu nie cieszyły się zainteresowaniem wśród archeologów. Powodem niechęci w przystępowaniu do badań była wilgoć tego terenu. - Niekiedy już na głębokości jednego metra spotykamy się z warstwą wody. W dodatku ta wilgoć, która była tam od niepamiętnych czasów, doprowadziła do zniszczenia mniej odpornych materiałów, takich jak papirus i fajanse - wyjaśnia prof. Karol Myśliwiec z Instytutu Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych Polskiej Akademii Nauk.
Z powodu podmokłego podłoża zniszczeniu uległy również wybudowane na terenie delty Nilu monumentalne świątynie. Budynki stały się ruinami już w okresie starożytności. - Możemy sobie tylko wyobrazić na podstawie zachowanych fragmentów, jak wspaniałe były te świątynie - podkreśla rozmówca Katarzyny Kobyleckiej.
Czytaj też:
Miasto na sercu
Delta Nilu była pierwszym terenem wykopalisk polskich archeologów w Egipcie po II wojnie światowej. W 1957 roku nasza misja pod kierunkiem prof. Kazimierza Michałowskiego rozpoczęła badania ratunkowe w Tell Atrib - 50 km na północ od Kairu. W latach 80. XX w. szefem misji był prof. Karol Myśliwiec, który opublikował niedawno wspomnienia z wykopalisk w tym miejscu pt. "Delta Nilu - reminiscencje archeologa".
W starożytności miejscowość nazywała się Atribis; jeszcze wcześniej nosiła egipską nazwę, która oznaczała "pałac, który jest usytuowany pośrodku". - Według jednych egiptologów odzwierciedlało to położenie Tell Atribu pośrodku Nilu. Inni tłumaczą to jako "siedzibę, która położona jest na sercu" - mówi prof. Myśliwiec.
"Położenie na sercu" odnosi się do egipskiej mitologii i serca boga Ozyrysa. Po jego poćwiartowaniu przez Seta, do Tell Atrib miało trafić serce bóstwa. Jak dodaje gość "Eureki", miejsce miało duży potencjał dla badaczy. - Kiedy prof. Michałowski zdecydował się na polskie wykopaliska, na powierzchni ziemi leżały tam dziesiątki bloków z monumentalnych świątyń i z imionami faraonów - opowiada archeolog.
Unikatowe warstwy archeologiczne
W trakcie badań w Tell Atrib polskim archeologom udało się odnaleźć warstwy pozostałości z okresu epoki ptolemejskiej. Pochodzą one z czasów królowej Kleopatry. Jest to o tyle niezwykłe odkrycie, że można dokładnie określić ich wiek. Jak się okazało, odnalezione przez polskich archeologów pozostałości były starsze niż przedmioty w zbiorach m.in. Luwru. - Nie znam miejsca w delcie Nilu, ani nigdzie indziej w Egipcie, gdzie warstwy okresu ptolemejskiego nie byłyby tak czyste, nie miały żadnych domieszek. Jesteśmy obecnie punktem odniesienia dla interpretacji podobnych znalezisk w innych miejscach Egiptu - zauważa prof. Myśliwiec.
W audycji również:
Asyryjski bibliofil
O niezwykle bogatym księgozbiorze króla Aszurbanipala świat dowiedział się w połowie XIX w., kiedy brytyjski archeolog Austen H. Layard odkrył ruiny pałacu w Niniwie, a w nim pomieszczenia z setkami glinianych tabliczek zapisanych pismem klinowym. Liczą one sobie 2700 lat i stanowią jeden z najstarszych zbiorów bibliotecznych w historii. Jak pozyskiwano tabliczki do królewskiej biblioteki? Jakie teksty tam znaleziono? O tym opowiedział Łukasz Klima, doktorant na Wydziale Orientalistycznym Uniwersytetu Warszawskiego.
Tytuł audycji: Eureka
Prowadziła: Katarzyna Kobylecka
Goście: Łukasz Klima (Wydział Orientalistyczny Uniwersytetu Warszawskiego), prof. Karol Myśliwiec (egiptolog, Instytut Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych PAN)
Data emisji: 24.03.2023
Godzina emisji: 19.30
qch
"Miasto na sercu" w delcie Nilu. O niezwykłych odkryciach polskich archeologów - Jedynka - polskieradio.pl