"Ten album jest starciem z samą sobą". Sarsa zapowiada nową płytę

Sarsa przyznaje, że już wraz z pierwszym singlem zapowiadającym płytę, miała wrażenie, że otworzyła "nowy rozdział, również muzyczny, w swojej karierze". - Chciałam być bardzo fair wobec dotychczasowych słuchaczy i pokazać im jak najpełniejszy obraz tego, jaka będzie nowa płyta. Po to, żeby nie byli zaskoczeni, że to nie jest stara Sarsa. Stąd jest to już piąta zapowiedź muzyczna - zdradza.

- Ta płyta jest poszukiwaniem tożsamości, starciem z samą sobą. Zresztą śpiewam o tym w "Zuch dziewczynie", że "wzięłam się na spacer". To jest taka niewidzialna wojna, a każdy z nas pewnie nie jest taką jednowymiarową istotą, tylko ma w sobie ileś warstw. Ja też mam poczucie, że ten dualizm często przemawia przeze mnie. Nigdy też nie mam pewności, która część mnie dojdzie do głosu - dodaje.

Sarsa zauważa, że "ten album jest próbą dokopania się do siebie". - Tak jak śpiewam w "Zuch dziewczynie", bardzo chciałabym do siebie w końcu dojść - wyjaśnia.

Sarsa chce się dać poznać

Sarsa mówi wprost, że cieszy się z miejsca, w którym jest. - Tworzenie tej płyty daje mi wielką frajdę. Mam poczucie, że po prostu wracam do siebie. Trochę w tym znaczeniu, że gdy debiutowałem, miałam w sobie taką naiwną radość z robienia muzyki. Potem mi się to na chwilę rozmyło ze względu na to zderzenie z rzeczywistością, jaką jest biznes muzyczny, z podkreśleniem słowa "biznes", który mnie bardzo wgniótł w glebę - tłumaczy artystka.

- Teraz będąc w Kayax, otaczając się innymi ludźmi, znowu zaczynam mieć zaufanie do otoczenia. Zaufanie rodzi poczucie bezpieczeństwa, a poczucie bezpieczeństwa powoduje, że chcę się dać poznać. To chyba nigdy mi się nie udało do końca - kontynuuje.

Źródło: KayaxTV/YouTube

Sarsa daje siebie jak najwięcej wprost

W singlu "Zuch dziewczyna" Sarsa daje sobie prawo do słabości, że jest "tylko" człowiekiem.

- Na przestrzeni tych 8 czy 9 lat od debiutu, dałam ludziom bardzo dużo muzyki, ale nigdy nie dałam się poznać taką, jak siebie widzę w lustrze, w domu - jako Martę. Z tego smutnego faktu wynika coś pozytywnego, że teraz przyszła na to pora i że mam na to chęć (…). Staram się (w tym albumie - red.) jak najwięcej dawać siebie bardziej wprost, czego wcześniej nie robiłam - mówi Sarsa.

Czytaj także: