Piotr Kaleta mówił, że kluczowe pytanie dotyczące organizacji tzw. wyborów korespondencyjnych, jakie należałoby postawić na komisji, brzmi: "co by było, gdybyśmy tych decyzji nie podejmowali". - Nastąpiłby paraliż państwa. Nie mielibyśmy głowy państwa. Kadencja pana prezydenta Andrzeja Dudy zostałaby zgaszona - mówił.
Poseł PiS podkreślił, że nie byłoby prezydenta, czyli "nie byłoby możliwości realizacji cyklu procesu legislacyjnego, który kończy się podpisem prezydenta pod ustawami".
- Nikt nie był w stanie wtedy przewidzieć, gdzie nas ta pandemia zaprowadzi, co to tak na dobrą sprawę jest, jak długo to potrwa. W związku z tym paraliż państwa, który proponuje obecna i ówczesna opozycja, byłby fatalny w skutkach - stwierdził.
Kaleta dodał, że wówczas nie chodziło o kwestie dotyczące funkcjonowania państwa, tylko tego, że "na łeb na szyję, na pysk, leciały akcje pani Kidawy-Błońskiej, która była wówczas kandydatem na prezydenta z ramienia Platformy Obywatelskiej".
Liczba członków komisji
- Oczywiście, że tak nie będzie, bo tu nie chodzi o to, żeby niemalże połowa składu tej komisji mogła zadawać bardzo konkretne pytania albo wnioskować o przesłuchanie takich świadków, których chcieliby przesłuchać przedstawiciele komisji z ramienia PiS - mówił. Polityk dodał, że "Donald Tusk i jego ekipa będą szli na zwarcie, żeby dać na przykład dwóch, trzech członków komisji".
- Słyszymy, że (KO - red.) już nie chce, żeby w pracach tej komisji uczestniczyła Konfederacja. To doprowadzenie do takiej sytuacji, żebyśmy w takiej formie proceduralnej poszli na zwarcie - ocenił Piotr Kaleta.
Zapis całej rozmowy:
Audycja: "W samo południe"
Prowadzący: Paweł Zieliński
Gość: Piotr Kaleta (poseł PiS)
Data emisji: 7.12.2023
Godzina emisji: 12.19
pkur