O czym jest "Dziennik wyjścia"?
"Dziennik wyjścia" to książka niezwykła i trudna do zdefiniowania. W warstwie fabularnej główną bohaterką jest Liliana, młoda pisarka i scenarzystka telewizyjna. Latem przyjeżdża do dziewiętnastowiecznego pałacu w Staniewie, otoczonego jeziorami i lasami, gdzie ma prowadzić warsztaty artystyczne. - Zaczynają dziać się rzeczy dziwne, na pograniczu świata realnego i świata nierealnego - zwraca uwagę Magda Mikołajczuk.
Gatunkowe puzzle
To z jednej strony thriller naukowo-psychologiczny, ale zarazem powieść grozy, powieść skrząca się realizmem magicznym i romans. Wiele tu kluczy kulturowych do odkrycia przez czytelnika, a ważną rolę odgrywa wiersz Zbigniewa Herberta. - Nasza Liliana, jako pisarka i bystra obserwatorka, mijające dni odnotowuje, tworząc dziennik. (...) Jej artystyczne lato okazuje się być nie tylko czasem harmonii, ale też okresem pełnym zawirowań - zaznacza autorka.
Dodaje, że z tygodnia na tydzień czas ten coraz wyraźniej przyjmuje postać hybrydy niebezpiecznie łączącej rzeczywistość z fikcją. - Potem Liliana z tego pałacu wyjeżdża dość gwałtownie i już do końca powieści wyjaśnia, co jej przyniosła scheda artystycznego lata - analizuje Bogumiła Juzyszyn-Banaś. Istotnym elementem powieści są zagadnienia z dziedziny neurofizjologii, a konkretnie zjawisko zwielokrotnionej osobowości.
Czym jest zwielokrotniona osobowość?
Rozmówczyni Magdy Mikołajczuk zwraca uwagę, że akcja powieści nie bez powodu została umieszczona w pałacu, nie bez powodu mamy też do czynienia z bohaterami-artystami. - Nie bez powodu włączyłam fabułę w niecodzienną sytuację, żeby dać również możliwość zarysowania ludzi, którzy od tej codzienności w jakiś sposób odbiegają. Stąd to zwielokrotnienie osobowości, które ich pasjonuje, a które według głównej bohaterki kwalifikuje ich jako osoby podejrzane - tłumaczy Juzyszyn-Banaś.
Czy pałac w Staniewie istnieje?
Dziewiętnastowieczny pałac, w którym na kartach omawianej powieści odbywają się warsztaty artystyczne, nie ma konkretnego pierwowzoru, ale łączy w sobie cechy kilku pałacyków, które autorka miała okazję zwiedzić lub zobaczyć podczas swoich podróży. - Zawsze ten typ architektury mnie pociągał i był dla mnie pięknym uzupełnieniem tego, co niesie krajobraz - przekonuje w audycji "Moje książki".
Dokąd płynie Herbertowski Dionizos?
Dokąd płynie Dionizos przez morze czerwone jak wino
Ku jakim wyspom wędruje pod żaglem winorośli
Śpi i nic nie wie – więc my także nie wiemy
Dokąd płynie z prądem bukowa łódź lotna
Ten czterowers Zbigniewa Herberta pełni w powieści niezwykle ważną rolę. Stanowi dla Liliany swego rodzaju zaklęcie, z którym podróżuje. - Zafascynował mnie, stawia bowiem literaturę w rzędzie tych zjawisk, które mają obowiązek wyjaśnienia największych tajemnic dotyczących potrzeby rozumienia świata. Tak wiele dla mnie znaczy i tak wiele chciałabym powiedzieć o tym, że rola słowa jest nie do przecenienia - wyjaśnia pisarka.
Zdradza jednocześnie, że od lat jest zachwycona geniuszem Zbigniewa Herberta, a wszystko zaczęło się od spektaklu przygotowywanego w ramach ogólnopolskiego konkursu. - W związku z tym Herbert na długie tygodnie stał mi się kimś ogromnie bliskim. Zachwycił mnie, zrozumiałam geniusz tego poety. Myślę, że w sytuacjach, w których szukam mądrych i ważnych słów, zawsze będzie się objawiał - podsumowuje.
Tytuł audycji: Moje książki
Prowadziła: Magda Mikołajczuk
Gość: Bogumiła Juzyszyn-Banaś
Data emisji: 1.02.2024
Godzina emisji: 23.09
mg/wmkor