W tym roku polscy twórcy po raz pierwszy mieli okazję powalczyć o nagrodę Blaue Blume, przyznawaną najbardziej romantycznym filmom krótkometrażowym już od 13 lat. Film "Blue Hour" w reżyserii Stacey Rushchak z Warszawskiej Szkoły Filmowej spełnił wszelkie kryteria członków jury i został laureatem w kategorii "Najlepszy polski film".
- Ten film był bardzo dobrze zrobiony, zagrany, miał w sobie jakąś poezję i tajemnicę. W ogóle sam pomysł, żeby film zaczynać wierszem i rozważaniami poetyckimi, też był oryginalny - mówił w "Kulturalnej Jedynce" reżyser Radosław Piwowarski, członek jury. - To był film, który się wyróżniał. Takiej pięknej sceny pocałunku między dziewczynami o zapadającym zmierzchu dnia nie widziałem od wielu lat w żadnym filmie na ekranie - zaznaczył.
Skąd pomysł na tytuł filmu?
"Blue Hour" opowiada o uczuciu rodzącym się między kelnerką, pracującą w barze w niewielkiej miejscowości, a kobietą, która pewnego dnia pojawia się w tym barze. Skąd pomysł na tytuł filmu? - Wiele lat temu rozmawiałam z przyjacielem na temat zachodów słońca i on powiedział, że woli niebieską godzinę, bo zachody słońca są trochę banalne, i to mi utkwiło w pamięci - powiedziała reżyserka etiudy Stacey Rushchak. - Wkrótce potem widziałam zdjęcie zrobione przez fotografa (którego nazwiska teraz nie pamiętam) i była właśnie niebieska godzina. Zbudowałam scenariusz wokół tej fotografii, którą w pewnym stopniu odtwarzamy w filmie - przyznała.
źródło: Warszawska Szkoła Filmowa/YouTube
Miłość problematyczna, pozbawiona nadziei
Wszystkie 14 filmów o miłości stworzonych przez młodych, polskich czy studiujących w Polsce filmowców pokazuje miłość problematyczną, pozbawioną nadziei i optymizmu. W żadnym z tych filmów nie ma miłosnej jasności. - Widziałam te filmy, ponieważ niektóre z nich powstały w tym samym czasie co mój. To były nasze filmy dyplomowe, więc myślę, że psychologicznie przechodziliśmy przez podobne rzeczy. Myślę, że bardzo trudno jest być osobą po dwudziestce w dzisiejszym świecie, w którym przyszłość jest bardzo niepewna - stwierdziła Stacey Rushchak. - Jako filmowcy po prostu próbujemy rozgryźć pewne rzeczy. Moment ukończenia szkoły filmowej i próba przejścia do czegoś większego, bardziej profesjonalnego, są przerażające, więc kiedy robimy film dyplomowy, jesteśmy w ogromnym lęku egzystencjalnym, przechodzimy mały kryzys i to może przełożyć się na pracę - dodała.
Poza tym w audycji:
- O spektaklu "Scena Bufor - quasi-opera deklaratywna" w Instytucie Teatralnym w Warszawie, który w drugą rocznicę inwazji Rosji na Ukrainę udostępnia swoją scenę ukraińskim artystom uchodźcom.
- Recenzja spektaklu muzycznego "Apetyt na czereśnie" według Agnieszki Osieckiej, z Marią Niklińską i Rafałem Olbrychskim, który można zobaczyć w warszawskim teatrze Imka.
Zobacz także:
Tytuł audycji: Kulturalna Jedynka
Prowadziła: Magda Mikołajczuk
Data emisji: 18.02.2024 r.
Godzina emisji: 23.10
ans/kormp