Aga Zaryan jest wnuczką kaprala podchorążego Jana Zarańskiego ps. Zaza. Jak jej dziadek wspominał 1 sierpnia 1944 roku? – Mieszkał wtedy na Mokotowskiej w centrum Warszawy. Pisał, że dziewczyny i chłopaki wychodzili z pobliskich kamienic zupełnie nie kalkulując. To był taki zew serca - opowiada znana wokalistka jazzowa.
- To było zupełnie nieprzemyślane działanie, ale oni wychodzili do powstania. Panowała podniosła atmosfera zgrupowania się w ważnej sprawie. O tej potrzebie emocjonalnej mój dziadek pisał. I ruszył - dodaje artystka.
Jej dziadek został dość wcześnie ranny. - W Zgrupowaniu "Kryska" był w pierwszych dniach powstania. Został ranny, na szczęście nie bardzo poważnie, bo w łokieć. Wtedy wycofał się z powstania. Na szczęście, bo to nie był człowiek stworzony do walki. Gdyby walczył do końca, to myślę, że dzisiaj byśmy tutaj nie rozmawiali, ponieważ zginąłby. Nie był takim typowym żołnierzem - mówi Aga Zaryan.
- U mnie w domu temat powstania warszawskiego był taki naturalny. Dziadek i babcia, która też brała w nim udział, uważali, że najbardziej naturalne, co mogli zrobić, to wziąć udział w powstaniu. Nigdy nie stawiali siebie na piedestale, ani nie tworzyli jakiegoś mitu - twierdzi rozmówczyni Jedynki.
Powstanie nie było romantyczne
Kapitan Ignacy Łyskanowski ps. Skiba, Skiba Włodzimierz to dziadek popularnego komika i dziennikarza Szymona Majewskiego. - Wiem, że wyszedł z Żoliborza i był wcześniej w miejscu zbiórki. Był dowódcą kompanii, więc był w okolicy Żurawiej, gdzie mieścił się ich sztab. Ich głównym zadaniem była barykada w Alejach Jerozolimskich - wspomina Szymon Majewski.
- Pamiętam, że bardzo chciałem i marzyłem, żeby to powstanie miało romantyczny wymiar. W jakiś sposób miało, ale dziadek często ze mnie to zdejmował, opowiadając, że to nie wyglądało tak, jakbym chciał, żeby wyglądało (…). Ludność cywilna bardzo często miała pretensje do powstańców. Dziadek miał taką sytuację, że gdzieś biegli przez piwnicę, ludzie zastąpili im drogę i w dużo mocniejszych słowach krzyknęli, dlaczego to rozpoczęli - kontynuuje.
Gość Jedynki przyznaje: - Pamiętam słowa dziadka: "Szymon, musieliśmy to zrobić". Taka była potrzeba chwili i sytuacji (…). Dziadek opowiadał, że to była trudna decyzja, ale to narastało i zbierało się we wszystkich.
Łączniczka Alina Janowska
Michał Zabłocki, poeta, reżyser i scenarzysta wspomina, że jego mama Alina Janowska, ps. Alina, Setka 1 sierpnia 1944 roku z samego rana była w pracy. - Była w samym centrum Warszawy. W sklepie papierniczym przy ul. Marszałkowskiej zrobiła jeszcze remanent, zamknęła go i zostawiła klucze w umówionym miejscu. Poszła nieopodal do Kina Stylowy, gdzie niemalże w tej samej kamienicy miała potem kwaterę. Miała rzut beretem do powstania - mówi.
- Po śmierci mamy znalazłem dziennik spisany w trakcie powstania. Mama wcześniej go nie ujawniła, w tym roku został przekazany do Muzeum Powstania Warszawskiego. Co jakiś czas zapoznaję się z nim na nowo i odkrywam nowe elementy (…). To były notatki pisane na gorąco. Zachowały się tam elementy, o które mamy nie podejrzewałem. Mama wyszła bez szwanku z powstania, co było niesamowitym cudem. Z tego powodu, że ona nie tylko była łączniczką, ale zaopatrywała np. posterunki w granaty, broń, amunicję i pełniła rolę bardziej pomocy w różnych sytuacjach. Tam mogło wydarzyć się wszystko w dowolnym momencie, dlatego to jest trochę zaskakujące, że to tak dobrze się dla niej skończyło - dodaje.
Alina Janowska także m.in. nosiła jedzenie dla powstańców walczących o PAST-ę czy w Kinie Stylowym dbała o wypoczynek powstańców powracających z akcji.
Czytaj także:
Tytuł audycji: Audycja specjalna
Prowadził: Rafał Sławoń
Goście: Aga Zaryan (wokalistka jazzowa), Szymon Majewski (komik, dziennikarz), Michał Zabłocki (poeta, reżyser, scenarzysta)
Data emisji: 1.08.2024
Godzina emisji: 18.05
DS
Powstanie warszawskie 1944. Szymon Majewski, Aga Zaryan i Michał Zabłocki o bliskich im powstańcach - Jedynka - polskieradio.pl