Tomasz Izydorczyk jest zdania, że w takim przypadku należy uszanować wolę wszystkich członków rodziny. - Może jedno wspólne zdjęcie, takie ustawiane, nie jest problemem, ale jeżeli nagminnie nagrywamy, przez pół godziny, jak dzieci rozpakowują prezenty lub trochę naśmiewamy się ze starszej cioci, to może tego nie róbmy - radzi.
Jeśli jednak zdecydujemy się nagrać filmik lub zrobić zdjęcia, najlepiej zostawmy je dla siebie i nie wrzucajmy ich do internetu. - Nie wiemy, kto i w jaki sposób to wykorzysta w przyszłości. Teraz śmiejemy się, że ktoś się potknął, pobrudził przy stole, czy też śmiejemy się z dzieci, ale za rok, dwa czy za pięć lat ktoś również będzie się z tego naśmiewał. Ciocia czy dziecko będą mieć problem, bo w sieci nic nie ginie i mogą w przyszłości odczuć konsekwencje. Tym bardziej, jak to pojawi się w mediach społecznościowych - dodaje ekspert.
Dlatego decydując się na wspólne zdjęcie czy film, zapytajmy wyraźnie, czy możemy te pamiątki udostępnić na przykład na Facebooku. - Jeżeli widzę, że każdy kiwa głową, ustawia się do zdjęcia, to czuję, że oni chcą i można to zrobić - mówi Tomasz Izydorczyk.
Nagrywasz z ukrycia? Licz się z konsekwencjami
Nagrywać innych, bez ich zgody, nie powinniśmy także poza świętami. Przekonał się o tym nauczyciel z Tarnowskich Gór, który zainstalował kamerę w toalecie szkolnej. W ten sposób chciał wyśledzić wandali, którzy niszczyli wspomnianą toaletę. Kiedy jednak jeden z uczniów zauważył kamerę i powiadomiono o tym policję, nauczyciel został zwolniony z pracy. Prowadzone jest także śledztwo w tej sprawie. Zgodnie z prawem nauczyciel może trafić do więzienia nawet na dwa lata za "uzyskanie dostępu do informacji nieprzeznaczonej dla niego poprzez założenie urządzenia nagrywającego obraz i dźwięk w toalecie męskiej".
- Nie widzę problemu w tym, żeby nauczyciel wszedł z kontrolą i zobaczył co się dzieje w toaletach, bo to tak bardzo nie naruszy prywatności dzieciaków czy młodzieży. W przeciwieństwie do kamerki, która nie wiadomo gdzie jest podpięta, kto ma do niej dostęp i co się dzieje z nagraniami. Każda teoretycznie dobra intencja może stać się bardzo złą agendą - wyjaśnia Tomasz Izydorczyk.
Nagrania z kamerki mogą przecież trafić, nawet przypadkowo, do innych osób, które w przyszłości mogłyby szantażować znajdujących się na nich uczniów. - Poza tym nie zdajemy sobie sprawy, że te kamerki bardzo często są podłączone do internetu - słyszymy. Dlatego ekspert odradza montowanie kamer w szkołach i przyznaje, że lepszym pomysłem byłoby po prostu skontrolowanie toalety przez nauczyciela w trakcie przerwy .
Czytaj także:
Tytuł audycji: Cztery pory roku
Prowadził: Roman Czejarek
Gość: Tomasz Izydorczyk (wykładowca uniwersytecki, ekspert w dziedzinie ochrony danych osobowych)
Materiał: Patryk Bedliński
Data emisji: 23.12.2022
Godzina emisji: 9.00-10.00
DS/kor
Robisz zdjęcia i chcesz je wrzucić do internetu? Najpierw zapytaj innych o zgodę - Jedynka - polskieradio.pl