Kiedy będą możliwe komercyjne loty w kosmos?

Leszek Orzechowski, szef Lunares Space, symulacyjnej bazy kosmicznej w Polsce, przyznaje, że gdyby posiadał nieograniczone środki finansowe, z pewnością zdecydowałby się na zakup biletu na kosmiczną wycieczkę. - Chyba poszedłbym w kierunku tego, co japoński miliarder zamówił u Elona Muska, czyli lot dookoła Księżyca statkiem Starship - mówi. Przypomina jednocześnie, że nie każde "kosmiczne przedsięwzięcie" przebiega zgodnie z planem. 

We wrześniu ubiegłego roku rakieta należąca do Jeffa Bezosa uległa awarii i musiała awaryjnie lądować. - Póki co trwają badania przyczyn. Nie chcą wpuszczać ludzi, dopóki nie będą pewni, że rakieta jest bezpieczna i że problemy z silnikiem nie pojawią się ponownie - wyjaśnia rozmówca Romana Czejarka. Problemy ma również Richard Branson, który ogłosił bankructwo jednej ze swoich firm rakietowych. - Jeśli chodzi o ich turystykę kosmiczną, to też ceny udziałów spadają na giełdzie - dodaje Orzechowski. 

Fb/Lunares Research Station

Czy będzie nas stać na loty w kosmos?

"Taka prawdziwa misja kosmiczna, która trwa około dwóch tygodni, to jest koszt około 50 mln dolarów. (...) Jeśli chodzi o misje suborbitalne od Jeffa Bezosa, to mówi się, że bilet kosztuje od 500 tys. do 1,5 mln dolarów" - analizuje Leszek Orzechowski. A czym w praktyce jest lot suborbitalny? - Dosłownie polecenie w górę i parę minut nieważkości. Te rakiety lecą na 110-115 km wzwyż. Cała impreza kończy się po ok. 20 minutach - tłumaczy.

W obniżeniu kosztów kluczowe może być wprowadzanie do użytku większej liczby kapsuł od Boeinga (Starliner), a także tworzenie nowych kosmicznych start-upów. - Wtedy na pewno te koszty spadną, ale pytanie o ile. Elon Musk mówi, że w momencie, gdy będzie latał Starship, pojawi się efekt skali. Wówczas nie trzeba będzie być super bogaczem, a tylko bogaczem. Dla nas maluczkich to pewnie jeszcze potrwa - podsumowuje.