Tzw. pakt azylowo-migracyjny, to przygotowana przez Komisję Europejską propozycja zmiany obowiązujących przepisów unijnych. Przewiduje ona m.in. system "obowiązkowej solidarności". Polega on de facto na tym, że kraje członkowskie muszą przyjąć określoną liczbę migrantów. W przypadku odmowy państwo musi zapłacić około 20 tys. złotych kary za każdą nieprzyjętą osobę.
Zdaniem prof. Tomasza Grosse przyspieszenie prac nad paktem migracyjnym wynika "przede wszystkim z kalendarza wyborczego do Parlamentu Europejskiego". - Przyspieszenie prac wynika również z obawy, że w kolejnym rozdaniu Parlament może być bardziej przesunięty na prawo, dlatego że nastroje właśnie pod wpływem kryzysu imigracyjnego w różnych państwach członkowskich się zradykalizowały w kierunku eurosceptycznym i, mówiąc krótko, mogłoby być trudniej przyjąć ten pakiet w kolejnym roku - wskazał europeista.
"Ten pakt może się łatwo rozsypać"
- Druga kwestia jest taka, że tak długo był zator negocjacyjny między państwami członkowskimi, że teraz w końcu jak się to odblokowało, to parlamentarzyści chcą jak najszybciej wykorzystać okazję. Tym bardziej, że to widać gołym okiem, że to porozumienie między państwami członkowskimi jest bardzo chwiejne i łatwo może się rozsypać - ocenił.
Jak kontynuował, "to porozumienie, które zawarły między sobą państwa członkowskie, może się posypać". - Przypomnę, że to nie jest kwestia wyłącznie Polski lub Węgier, ale kilku innych krajów Europy Środkowej, które są bardzo niechętne. Wahają się Włosi, swoje zastrzeżenia wcześniej wyrażali Niemcy. Mówiąc krótko, ten pakt może się łatwo rozsypać, i pytanie, kto pierwszy go przewróci - mówił gość radiowej Jedynki.
- Z punktu widzenia polityki wyborczej politycy niemieccy chcą wysłać sygnał szczególnie do tych wszystkich osób, które zaczęły z zainteresowaniem patrzeć na Alternatywę dla Niemiec, więc w tym kontekście oni starają się za wszelką cenę doprowadzić do mechanizmu relokacji, bo to jest pewna ulga dla społeczeństwa niemieckiego i budżetu Niemiec. Po drugie w tym pakcie europejskim są takie rozwiązania, które ułatwiają transfer niechcianych imigrantów z Niemiec z powrotem do Włoch lub do Grecji, więc to wszystko ma uspokoić wyborców prawicowych - ocenił prof. Tomasz Grosse.
Przed wakacjami w Brukseli na posiedzeniu ambasadorów państw członkowskich przy UE zablokowano mandat do negocjacji z PE nad rozporządzeniem o zarządzaniu kryzysowym, które jest elementem unijnego paktu migracyjno-azylowego. Rozporządzenia nie poparły wtedy Węgry, Polska, Austria, Czechy, Niemcy, Słowacja i Holandia.
Polska od początku sprzeciwia się zapisom paktu azylowo-migracyjnego. Nasz kraj uważa obowiązkową solidarność opartą de facto wyłącznie na relokacji lub karach finansowych za nieprzyjmowanie migrantów za całkowicie niewłaściwą.
Przyspieszenie prac nad paktem
W czwartek, 28 września, na radzie ministerialnej, większość krajów opowiedziała się za przyspieszeniem prac i przełamaniem impasu w sprawie ostatniego elementu paktu, czyli rozporządzenia o sytuacji kryzysowych. Niemcy zdecydowały się zaakceptować przepisy, rozbijając tym samym mniejszość blokującą.
- To partia Donalda Tuska w Brukseli żąda od Parlamentu Europejskiego jak najszybszego zajęcia się tzw. paktem migracyjnym; nie dajmy się nabrać na ich oszustwa i kłamstwa - powiedział w piątek premier Mateusz Morawiecki.
(To frakcja Europejskiej Partii Ludowej [EPL], do której należy PO i PSL, w Parlamencie Europejskim wnioskowała o pilną debatę podczas środowej sesji plenarnej na temat "konieczności przyjęcia paktu migracyjnego").
Zobacz także w tvp.info: Szydło: Widzimy kolejny kryzys migracyjny, trzeba się temu sprzeciwić [WIDEO]
Czytaj więcej:
Audycja: W samo południe
Prowadzący: Paweł Zieliński
Gość: prof. Tomasz Grosse (europeista)
Data emisji: 4.10.2023
Godzina emisji: 12.23
PR24/IAR/nt
Prof. Tomasz Grosse: relokacje to plasterek do załatania dziurki, ale my mamy do czynienia z powodzią - Jedynka - polskieradio.pl