Strefy wolne od dzieci. Czy takie rozwiązania są potrzebne?

Data publikacji: 14.05.2024 16:01
Ostatnia aktualizacja: 14.05.2024 17:00
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
Krzysztof Grzybowski i Klaudia Piotrowicz-Zakrzewska
Krzysztof Grzybowski i Klaudia Piotrowicz-Zakrzewska, Autor - Maciej Serzysko/Polskie Radio

POSŁUCHAJ

Strefy wolne od dzieci. Czy takie rozwiązania są potrzebne? (Tylko szczerze/Jedynka)

POSŁUCHAJ

Jak traktujemy osoby donoszące, informujące "służby" o różnych rzeczach? (Tylko szczerze/Jedynka)

Strefy wolne od dzieci to jeden z pomysłów stosowanych w hotelach, restauracjach czy kawiarniach. Czy miejsca przeznaczone jedynie dla dorosłych to dobre i potrzebne rozwiązanie? O tym Krzysztof Grzybowski rozmawiał ze słuchaczami i z ekspertem. 
  • Zakaz wstępu dla dzieci pojawia się w coraz większej liczbie miejsc. Do restauracji dołączyły hotele, pojawiły się nawet pomysły organizowania osiedli jedynie dla dorosłych. 
  • Krzysztof Grzybowski przytoczył w tym kontekście wyniki badań zamieszczonych jesienią przez "Rzeczpospolitą". Wynika z nich, że aż 47 proc. respondentów "nie akceptuje krzyku i płaczu dzieci w restauracjach", a zaledwie 53 proc. ankietowanych jest w stanie "zaakceptować to, że dziecko krzyczy lub płacze na ulicy".  

Czy strefy bez dzieci to dyskryminacja?

Klaudia Piotrowicz-Zakrzewska zwraca uwagę, że tworząc strefy bez dzieci, zaczęliśmy głośno mówić o naszych potrzebach, jednocześnie jednak zapominając o potrzebach najmłodszych obywateli. - Mam poczucie, że ten komunikat jest mocno dyskryminujący. Daje to przestrzeń do marginalizacji grupy społecznej, jaką są dzieci. A grupa ta chyba i tak jest już dosyć zmarginalizowana - tłumaczy. 


POSŁUCHAJ

31:43

Strefy wolne od dzieci. Czy takie rozwiązania są potrzebne? (Tylko szczerze/Jedynka)

 

Dlaczego tak trudno o wzajemną wyrozumiałość?

Dodaje, że często problemem jest zbyt stanowczy język komunikatów oraz "czarno-białe" traktowanie rzeczywistości. - Na co dzień brakuje nam takiej życzliwości, w kontekście zrozumienia potrzeb innych dzieci. (...) Krzyczenie dzieci to jest w pewnym sensie "normalność". Nie ma dziecka, które nie krzyczy. To się zdarza. Ważna jest obustronna wyrozumiałość - ocenia rozmówczyni Krzysztofa Grzybowskiego.

Klaudia Piotrowicz-Zakrzewska przypomina także, że na rynku istnieją miejsca spełniające potrzeby bardzo różnych konsumentów. - Wydaje mi się, że osoby, które promują swój lokal przez zakaz, to chyba trochę liczą na naszą dyskusję. Liczą na kontrowersję i na tę zasadę, zgodnie z którą "nieważne, co mówią, ważne, żeby mówili". Przypuszczam, że chodzi im o reklamę, a nie o potrzeby jednej czy drugiej strony - podsumowuje. 

Czytaj też:

Obraz dzieci a kryzys demograficzny

Problem zakazu wstępu dla dzieci i jednoznacznego obrazowania ich jako "źródła problemu" zdaniem eksperta powinien być rozpatrywany również w kontekście kryzysu demograficznego, z którym się zmagamy. - Dziwimy się, że ludzie nie chcą zostawać rodzicami, ale jeżeli wykreowany obraz społeczny dziecka jest taki, że nie da się go opanować, to nic dziwnego, że ktoś może od decyzji w sprawie rodzicielstwa odejść - podsumowuje. 

W audycji również:

Zastanawialiśmy się nad tym, jak traktujemy osoby donoszące, informujące "służby" o różnych rzeczach. Dyskusję wsparł gość: Marcin Waszak, politolog, socjolog, specjalista etyki biznesu w Linii Etyki.

Fb/Jedynka - Program 1 Polskiego Radia

POSŁUCHAJ

35:58

Jak traktujemy osoby donoszące, informujące "służby" o różnych rzeczach? (Tylko szczerze/Jedynka)

 

Czytaj także:

Tytuł audycji: Tylko szczerze

Goście: Klaudia Piotrowicz-Zakrzewska (psycholog), Marcin Waszak (politolog, socjolog)

Data emisji: 14.05.2024 r.

Godzina emisji: 13.00-15.00 

mg/kormp

cover
Odtwarzacz jest gotowy. Kliknij aby odtwarzać.