Korzenie staropolskiej koncepcji pojmowania wolności sięgają czasów starożytnych. Wywodzi się ona z antycznej myśli filozoficznej i znacznie różni od tego, jak wolność jest postrzegana współcześnie. Dziś traktujemy ją jako naturalne prawo człowieka. W przeszłości wolność wynikała z przynależności do określonej wspólnoty - na przykład bycia obywatelem państwa.
Samo słowo "obywatel" na dobre zagościło w języku polskim w XVI wieku. Jak wyjaśnia prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz, historyk z Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk, mianem wolnego obywatela w dawnej Polsce mogła posługiwać się każda osoba zdolna do decydowania o sobie i państwie. - Każdy członek owej wspólnoty mógł powiedzieć o sobie jak Ludwik XIV: państwo to ja. Dlatego są wolni, że decydują - wyjaśnia gość "Eureki".
Pułapki wolności
W XVIII wieku pojawiły się nowe idee wolności: liberalne wizje autorstwa Thomasa Hobbesa i Johna Locke'a oraz republikańskie koncepcje Monteskiusza i Jeana-Jacquesa Rousseau. Ich popularność wśród polskiego społeczeństwa nasiliła się w drugiej połowie owego stulecia. Szlachta szczególnie upodobała sobie ideę Rousseau; wynikało to z częściowo błędnego przekonania o identycznym postrzeganiu wolności przez filozofa.
Panująca wtedy w Rzeczpospolitej koncepcja była związana z "pułapkami", w które z czasem wpadła polska szlachta. Było to między innymi mentalne wyparcie innych stanów ze wspólnoty, której wolność dotyczyła. O mieszczanach i chłopstwie nie mówiono jako narodzie, gdyż nie mieli oni praw politycznych. Jednocześnie, pod koniec XVII wieku, wśród uczestników życia politycznego nastąpiło pomieszanie przywilejów szlacheckich z wolnością wspólnoty. - Można było na przykład powiedzieć, że jeśli ktoś atakuje jakiś konkretny przywilej szlachecki, to jest to zamach na wolność Rzeczypospolitej. Było to bardzo niebezpieczne i trzeba było podjąć z tym polemikę - tłumaczy prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz.
Jako pierwszy polemikę podjął Stanisław Konarski. Później, w latach 70. XVIII wieku, wielu autorów zaczęło tłumaczyć swoim czytelnikom (głównie szlachcicom), że istnieją dwie wolności. - Czym innym jest wolność obywatela Rzeczypospolitej, a czym innym wolność jednostkowa człowieka - zaznacza rozmówczyni Katarzyny Jankowskiej.
Czytaj także:
Konstytucja ratunkiem dla państwa?
Wciąż trwa dyskusja na temat tego, czy Konstytucja 3 Maja mogła uratować Rzeczpospolitą przed rozbiorami. Według niektórych ekspertów akt prawny z 1791 roku umożliwił ingerencje ze strony innych państw. Zdaniem gościa "Eureki" konstytucja nie mogła uratować państwa, ale nie była też przyczyną upadku Rzeczpospolitej.
Prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz zauważa, że wejście Rosji do Polski było przesądzone już kilka lat wcześniej. Jego przyczyną było zerwanie w 1788 roku przez sejm gwarancji rosyjskiej - umowy stanowiącej, że Rzeczpospolita nie może zmienić ustroju bez zgody Rosji. - Rosja traktowała to jak casus belli, ale była zajęta wojnami ze Szwecją i Turcją. Jak je zakończyła, czekała tylko na pretekst - wyjaśnia historyk PAN.
- Ten rok, kiedy działała Konstytucja 3 Maja, był rokiem radości. Przyjmowano do niej ustawy wykonawcze i ten system działał. W starciu z rosyjską potęgą nie mieliśmy jednak szans. I tak broniliśmy się dzielnie - podkreśla gość Programu 1 Polskiego Radia.
Ponadto w audycji:
Karol Beyer, pionier fotografii naukowej.
Jedna z najważniejszych postaci polskiej sceny naukowej XIX wieku, założył pierwsze w Warszawie atelier fotograficzne w 1844 roku, w Paryżu studiował nowoczesne techniki dagerotypowe. Wydawał albumy zabytków kultury polskiej, fotografował obiekty archeologiczne, był słynnym numizmatykiem. Gościem audycji był dr Przemysław Deles z Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego.
Tytuł audycji: Eureka
Prowadziła: Katarzyna Jankowska
Goście: prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz (historyk Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk), dr Przemysław Deles (Muzeum Uniwersytetu Warszawskiego)
Data emisji: 3.05.2023
Godzina emisji: 19.30
qch
Staropolskie koncepcje wolności i drogi do Konstytucji 3 Maja - Jedynka - polskieradio.pl